|
| | Autor | Wiadomość |
---|
Admin
Liczba postów : 615 Dołączył/a : 04/11/2014
| Temat: Kopalnie 08.11.14 14:16 | |
| Kopalnie z Clover zawierają w sobie wielkie zasoby rud\ złota i żelaza, które aż proszą się o wykopanie. Obecnie jest tu jedna grupa górników wydobywających te zasoby, aczkolwiek ilość ich się kurczy coraz bardziej ze względu na kiepski stan kopalni: eksploatacja w taki sposób powoduje zniszczenia w tunelach grzebiące pracujących tutaj ludzi. Wszystkich szybów jest tak wiele, że nie warto nawet ich liczyć tym bardziej, że część stanowi już grobowce dla nierozważnych ludzi. W budynku koło wejścia do szybu znajdują się łózka dla pracujących tu ludzi, a kawałek dalej znajduje się niewielka, mała struktura zarządu kopalnianego próbującego znaleźć inny, mniej szkodliwy sposób na eksploatację surowców. |
| | | [MG] Sabienika
Liczba postów : 32 Dołączył/a : 09/02/2016
| Temat: Re: Kopalnie 22.04.16 20:50 | |
| Słońce zachodziło powoli zza horyzont barwiąc chmury na czerwono i złoto. Dzień chylił się ku końcowi, a razem z nim kończyła się zmiana w kopalni. Z wielkiej wspartej belkami dziury w skalnej ścianie wychodzili zmęczeni górnicy o twarzach ubrudzonych pyłem skalnym, dzierżąc w dłoniach różnego rodzaju sprzęt. Widać było po ich minach, że są zmęczeni, ale również zawiedzeni. Cały dzień pracy nic im nie przyniósł. Nawet jedna gródka szlachetnego metalu nie ukazała się wśród czarnych ścian kopalni. Kierownik zmiany, krępy mężczyzna w kasku z niewielkim " piwnym" brzuchem, z twarzą ozdobioną gęstymi wąsami, wyszedł jako pierwszy, ale również jako jedyny nie ruszył przed siebie. Stanął z boku, tuż koło wejścia licząc wychodzących. Musiał sprawdzić czy wszyscy jego podwładni, którzy o świcie weszli teraz wyszli. To właśnie w plecy tego człowieka wpadła Alice. - A cóż to? Lalka? Zawołał oglądając się na dziewczynę. W zębach trzymał wykałaczkę. Podparł się pod boki i patrzył na dziewczynę z góry. Może czekał na jakieś wyjaśnienia, a może po prostu zastanawiał się co zrobić z dziewczyną. Z cała pewnością nie wyglądał na przyjaznego. |
| | | Alice
Liczba postów : 44 Dołączył/a : 27/09/2015
| Temat: Re: Kopalnie 24.04.16 12:00 | |
| Szła powolnym krokiem przed siebie ze spuszczoną głową. I pomyśleć, że to już gdzieś 3 dzień podróży, a raczej ucieczki od swoich rodzinnych stron. Zacisnęła mocniej dłonie na Legendarium, przynajmniej ono dotrzymywało jej towarzystwa. I wszyscy wielcy magowie, którzy zapisali już tyle stron swoimi historiami... Też chce kiedyś tak uzupełnić Legendarium! Nie wiedziała dokładnie gdzie się znajduje, czy już przeszła granicę, czy może się póki co czuć bezpiecznie, żyła teraz w kompletnej niewiedzy. Nawet nie zauważyła jak Słońce chyli się ku zachodowi, chyba powinna znaleźć jakieś bezpieczniejsze miejsce. Szłaby tak dalej w zastanowieniu, gdyby na jej drodze nie stały pokaźnych rozmiarów plecy jakiegoś mężczyzny. Upadła bezwładnie na ziemię, a do jej uszu doszedł donośny, męski głos. Gdzieś w tle słyszała jego pytanie, bo pierwszą rzeczą, która zrobiła było podniesienie swojej książki. - Przepraszam Legendarium, nie chciałam... - wyszeptała do książki, znów obejmując ją mocno. Podniosła głowę ku górze, by zobaczyć w co, a raczej w kogo uderzyła. - O, pana też przepraszam. Trochę się chyba zamyśliłam. - przeprosiła, podnosząc się z ziemi. - Jestem Alice i umm, mam pytanie. Czy to jest już Królestwo Fiore? - zapytała niepewnie. Przyjrzała się dokładnie mężczyźnie. Nagle jej oczy wręcz zabłysnęły ciekawością - Jest pan prawdziwym krasnalem?! - krzyknęła nagle bez większego skrępowania. Czyżby on był takim prawdziwym, prawdziwym krasnalem? Nawet nie zwracała uwagi na pozostałych mężczyzn, którzy się tutaj znajdowali. |
| | | [MG] Sabienika
Liczba postów : 32 Dołączył/a : 09/02/2016
| Temat: Re: Kopalnie 24.04.16 21:00 | |
| Mężczyzna żując wykałaczkę spoglądał na dziewczynkę u swoich stóp zastanawiając się co taka laleczka robi na tym pustkowiu. Kopalnia znajdowała się niedaleko za miastem, ale szyb przy którym stali właśnie był najbardziej oddalony i bliżej mu było do granicy niż miasta. Tu byli tylko górnicy inni pracownicy kopalni. Inni się nie zapuszczali w ten obszar. Początkowo sądził, że dziewczynka to córka, któregoś z pracowników, ale było za późno. W budynkach administracyjnych nikogo nie było, a dziewczyna przyszła od strony granicy nie miasta, co było bardzo dziwne. Dopiero gdy się nieco przyjrzał zauważył, że dziewczyna jest chyba zmęczona i do tego zakurzona, jakby już jakiś czas szła w pyle pustyni. Zamrugał zaskoczony, gdy laleczka zaczęła przepraszać... książkę. - Ehem... Odkaszlnął. Górnicy, którzy szli do budynków mieszkalnych już wcześniej słysząc głos swojego kierownika zatrzymali się i przyglądali sytuacji. Każdy tu wiedział, że kierownik to ciężki człowiek i... nie lubi dzieci. Widząc niezbyt grzeczne zachowanie dziewczyny i słysząc oburzone chrząkanie kierownika niektórzy z górników zaczęli się nieco bać o los dziewczynki. - To nie miejsce dla małych dziewczynek. Wracaj do domu. Rzucił kierownik I machnął znacząco ręką jakby odganiając Alice od siebie, po czym obrócił się i chciał odejść uważając sprawę nieznajomej dziewczyny za skończoną. Zatrzymał go jednak głos Alice. - Tak. Odpowiedział krótko. Zaczął na poważnie się zastanawiać cóż to za dziecko do niego zawitało. Głaszcząc się po gęstych wąsach i obsypanej szorstkim zarostem brodzie patrzył na Alice . - A wy tu czego? Zmykać do domów, bo wam jutro zmianę przedłużę Zawołał do górników, którzy posłusznie ukłonili się i posyłając Alice uśmiechy ruszyli do budynku mieszkalnego. - He? Taaa, a w mieszkaniu śpi mi królewna w szklanej trumnie Odpowiedział nico opryskliwie zaskoczony nagłym pytaniem dziewczynki. Krasnal? W czym on jej krasnala przypominał? Pokręcił głową i z zainteresowaniem spojrzał na trzymaną przez Alice książkę. - Skąd ty przyszłaś Laleczko, he? Spytał nie odrywając wzroku od Legendarium. - Chodź opowiesz mi wszystko przy herbatce. Moja "królewna" się ucieszy. Rzucił i łapiąc Alice za ramię poprowadził ją do swojego mieszkania. |
| | | Alice
Liczba postów : 44 Dołączył/a : 27/09/2015
| Temat: Re: Kopalnie 25.04.16 16:27 | |
| Ma wracać do domu? Na samą myśl o powrót do rodzinnego miasta czuła jak nogi drżą jej ze strachu, a serce zaczyna szybciej bić z nerwów. Przecież kto wie co by jej zrobili, nawet pewnie nie patrząc na to, że jest tylko dzieckiem. Chociaż nawet gdyby dali jej wybór oddać Legendarium i drugi grimoire, to nie zrobiłaby tego. Sama nie wie dlaczego, po prostu jakoś tak ta książka stała się jej bliska od pierwszego spotkania. Chociaż póki co nie jest sama, stoi tutaj i rozmawia z panem krasnalem-kierownikiem, chociaż ten mógł sobie pójść, lecz został. Nawet nie ukrywała jak bardzo się cieszy, bo kąciki ust uniosły się ku górze, ale dłonie dalej mocno ściskały książkę. Na twarzy malował się też lekki rumieniec zawstydzenia, w końcu stała się na ten moment osobą w centrum uwagi, bo praktycznie każdy górnik przyglądał się jej. Jednak za każdym razem słyszała jak wąsacz ich przegania. Miał naprawdę donośny głos, a z bliska było jeszcze gorzej. - Serio?! Zawsze chciałam spotkać taką prawdziwą, prawdziwą księżniczkę! - wykrzyknęła podekscytowana. Naprawdę wierzyła, że będzie miał tam taką księżniczkę, która tylko czeka na prawdziwego księcia! Ale zobaczy się jak to jest... Trzeba trzymać się nadziei, bo nadzieja umrzy zawsze ostatnia, tak! - Ja? - zapytała wskazując palcem na siebie. - Ja jestem z... - zastanowiła się na chwilę, nie wiedziała czy ma skłamać, czy powiedzieć prawdę. Ale jej braciszek mówił, że zawsze trzeba powiedzieć prawdę i jeść brokuły. - Jestem z Yokeshi. - wyszeptała niepewnie, rozglądając się na boki. To już chyba były nerwy wywołane tą ucieczką albo złe przeczucia. Na szczęście przerwał to głos mężczyzny, który chyba podłapał jak działa główka Alice. - Na serio?! - zapytała równie podekscytowana jak za pierwszym razem, a może i bardziej? - Waaa, zawsze chciałam spotkać taką prawdziwą księżniczkę. Czy to nie super Legendarium? - zapytała się książki, ale ta nie odpowiedziała. Na twarzy pojawił się lekki grymas skierowany do książki. Miała już coś do niej mówić, jednakże zrezygnowała. Za to zaczęła rozglądać się po okolicy, nigdy nie widziała terenu kopalni, a w książkach nie poruszano tematu o takich miejscach. Znaczy zawsze jest coś o opuszczonych kopalniach i łowcach skarbów, za to o normalnych nie wspomina się za dużo. - Co tu wydobywacie? - zapytała, spoglądając na mężczyznę. - A może raczej czego tutaj szukacie? - zauważyła, że z kopalni nie było wyniesione za dużo, o ile cokolwiek zostało wyniesione oprócz sprzętu. |
| | | [MG] Sabienika
Liczba postów : 32 Dołączył/a : 09/02/2016
| Temat: Re: Kopalnie 28.04.16 23:52 | |
| Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas zdziwienia pomieszanego ze złością, a nawet pewną dozą obrzydzenia, gdy ujrzał uśmiech na twarzy dziewczynki. Nigdy nie ukrywał swojej awersji do dzieci. Chciał by Alice zeszła mu z oczu najlepiej natychmiast i najchętniej po prostu odszedłby, ale niestety nie mógł. Gdyby dziewczynce coś się stało w okolicach szybu to on miał by problem. NIe mógł więc zostawić jej tu, a ona nie wyglądała na chętną by wracać skąd przyszła. Mógł jedynie podejrzewać, że Alice cieszy się, że został, a jemu nie chciało się tracić energii na tłumaczenia czemu właściwie nie poszedł sobie tak jak miał w zamiarze. - Tak, tylko zmienioną w ogra Dalej strzelał ironią całkowicie zamierzenie. Dziecięca łatwowierność go irytowała, a jeszcze bardziej denerwowało go to, że najwidoczniej jego mała " kula u nogi" wierzy całkiem szczerze w bajki. - To prawie trzy dni marszu Stwierdził zszokowany. Mała dziewczynka tak daleko od domu, do tego sama. Coś było na rzeczy. - Chodź małą. W domu ci odpowiem na pytania. Głodny jestem. Pociągnął dziewczynkę znów za ramię lekko. W mieszkaniu okazało się, że żona mężczyzny wcale nie jest księżniczką, ale ogrzycą też nie. Była to zwykłą kobieta, może lekko przy tuszy o rumianych policzkach, ubrana w zwykłe lniane spodnie w kolorze zgniłej zieleni i czarną koszulkę. Czarne jak węgiel włosy upięte w niechlujny kok gdzieś w okolicy czubka głowy przypominały węże meduzy, próbujące uciec z gumki. Gdy weszli do niewielkiego mieszkanka na parterze budynku robotniczego, trafiając od razu do niewielkiego salonu. kobieta właśnie krzątała się po kuchni, do której wejście pozbawione drzwi znajdowało się dokładnie na przeciwko wejścia po drugiej stronie pokoju. - Mamy gościa Rzucił ściągając ciężkie buty. Wskazał dziewczynce stojący na środku pokoju, niewielki, przykryty błękitnym obrusem, kwadratowy stół otoczony czterema krzesłami, a sam udał się na prawo, do łazienki. Kobieta słysząc otwieranie drzwi, a następnie głos męża odwróciła się i obdarzając Alice szerokim uśmiechem, chwyciła ścierkę i wycierając w nią dłonie popędziła przywitać dziewczynkę. - Ojej jakaś ty śliczna kochanie! Jak się nazywasz? Wchodź, usiądź. Gdzie twoi rodzice. Charles gdzieś zgubił rodziców te kruszynki? Jakaś ty brudna! Jak tylko ten tam zwolni łazienkę będziesz mogła pójść się umyć. Przygotuję ci ręcznik i może jakieś ubranie na zmianę... Usta kobiety zwyczajnie się nie zamykały. Mówiła prawie nie oddychając. Wprowadziła przy tym Alice do pokoju i niemal siłą usadziła na jednym z krzeseł. Nie przestając mówić przyniosła dzbanek z parującą herbatą trzy zwykłe, białe filiżanki. Nakryła też dla trzech osób do stołu i przyniosła garnek z zupą. Nalała do talerzy. Zniknęła na chwilę w drzwiach na lewo od kuchni. Po dobrych pięciu minutach wyszła niosąc jakieś ubrania i ręcznik. W tym czasie jej mąż wyszedł z łazienki, usiadł na przeciw Alice i bez słowa zaczął jeść zupę. - Wydobywamy srebro i złoto Rzucił mężczyzna między kolejnymi łyżkami zupy. -Odłóż to tomiszcze. Umyj ręce i jedz. Inaczej moja żona nigdy się nie uciszy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że dopiero teraz. Rozchorowałam się i nie byłam w stanie pisać |
| | | Alice
Liczba postów : 44 Dołączył/a : 27/09/2015
| Temat: Re: Kopalnie 02.05.16 12:59 | |
| - Ooo, biedna. Ale nie martw się! Na pewno znajdzie się książę, który ją ocali! - nawet nie myślała, że mężczyzna może kłamać, przecież ona była tak zapatrzona w historie z książek, że to wszystko wydawało jej się jak najbardziej prawdopodobne. Zresztą kto by nie chciał spotkać takiej prawdziwej, prawdziwej księżniczki albo ogra! Albo księżniczkę ogrów, to by już było niezapomniane przeżycie, byłoby tak suuuuper! - Trzy dni? Może. - zastanowiła się chwilę. Aż tyle szła? Nawet nie pamięta o tym. Ale po drodze spotkała tylu miłych ludzi i zwierzątka, i mogła w końcu pozwiedzać! Wcześniej jej najdalszą wędrówką była droga do warzywniaka na drugim końcu miasta, bo skończyły się pomidory. A teraz? Teraz może sobie iść i iść, nie myśleć o niczym, mieć prawdziwe przygody, zobaczyć miejsca, o których czytała w książkach! - Dobrze! - krzyknęła zadowolona, idąc obok mężczyzny. Resztę drogi do jego domu już nie zawracała mu głowy, jedynie zaczęła rozmawiać szeptem o czymś z Legendarium. Opowiadała o wszystkim co mężczyzna powiedział jej do tego czasu. - Dobry wieczór! - krzyknęła wchodząc do środka. Trzeba przyznać, że była bardzo kulturalna, tym bardziej dla nieznajomych. Rozejrzała się trochę zanim weszła dalej, wydawało się tutaj całkiem ładnie. Oczywiście nie jest to mieszkanie na poddaszu w mieście, gdzie mogła oglądać całe miasto, ale tutaj też było ładnie! - Dziękuję, jestem Alice. Pani też jest ładna! - odpowiedziała z uśmiechem do kobiety, rozglądając się teraz lepiej po mieszkaniu. - Zaraz, zaraz. - spojrzała się na kobietę z podekscytowaniem. - Czy to... To pani jest tą księżniczką, o której opowiadał mi pan krasnal! - ścisnęła mocniej Legendarium , przyglądając się jej dalej jak obrazkowi. Jak to dzieci widzą piękno we wszystkim i wszystkich. Alice dała się poprowadzić kobiecie oraz usadzić na krześle. - Widzisz Legendarium, mówiłam, że to nie są źli ludzie. - zaczęła rozmowę z książką. Nawet nie patrzyła się jak kobieta przygotowuje stół do kolacji. - Rany, dlaczego nic nie mówisz, gdy ktoś jest w okolicy... - odłożyła książkę, przypatrując się kobiecie. Przyniosła jej ubrania na zmianę i ręcznik. - Dziękuję, ale nie musiała pani. - podziękowała z uśmiechem, biorąc od niej rzeczy. Wtedy jej uszu doszedł głos mężczyzny. - Serio? Ale z tego co widziałam, to chyba wam to nie udaje się za bardzo. Może coś zjada złoto i srebro? - zapytała, schodząc z krzesła, by pójść do łazienki. Oczywiście zabrała ze sobą książkę. W łazience obmyła się lekko. Faktycznie po takiej wędrówce była nieźle umorusana, ale nawet tego nie czuła będąc w ciągłej drodze. Przebrała się też ze swoich ubrań. Musiała też wyciągnąć ten nieznany grimoire, z którym się obudziła. I sztylet też. Włożyła go do Legendarium, nigdy nie wiesz, kiedy może się przydać. Po wszystkim wróciła do stołu, kładąc obie książki na krześle, a za chwile siadając na nich. Teraz była chociaż wyższa. - Jeszcze raz dziękuję pani. - podziękowała kolejny raz kobiecie. Będą wyższą przez te książki wszystko wydawało się inne. Jak to perspektywa wszystko zmienia. |
| | | [MG] Sabienika
Liczba postów : 32 Dołączył/a : 09/02/2016
| Temat: Re: Kopalnie 03.05.16 0:35 | |
| Na prawdę nie wiedział czy śmiać się czy płakać. Dziewczynka wyglądała na jakieś 10 lat, ale zachowywała się gorzej jak sześcioletnie dziecko. Wydawała się szczerze wierzyć w księżniczki. - Za dużo bajek żeś się naczytała Skomentował krótko jej słowa. Jej naiwność i ślepa wiara w bajeczki zaczynała go coraz bardziej irytować. Kobieta delikatnie szczypiąc dziewczynkę w nos zaśmiała się , by potem klasnąć w dłonie, wypiąć teatralnie pierś unosząc przy tym dumnie głowę i powiedzieć: - Tu jestem królową, a ty możesz zostać moją damą dworu W przeciwieństwie do męża kochała dzieci i bardzo żałowała, że nie ma własnych pociech. Tym bardziej cieszyła się z odwiedzin małej dziewczynki. W blokach należących do kopalni nie było zbyt wielu maluchów, a te które były już dawno przekroczyły wiek, w którym tak szczerze wierzy się w bajki. - To twoja ulubiona książka? O czym jest? Spytała kobieta, słysząc jak dziewczynka zwraca się do książki. Uśmiechnęła się czule, pogłaskała Alice po głowie i ruszyła do obowiązków. Na komentarz Alice mężczyzna jedynie prychnął, za to kobieta zaczęła snuć fantastyczne opowieści mające być wytłumaczeniem dlaczego w kopalni nie ma już złóż szlachetnych metali. Opowiadała o złoto-żernym potworze podobnym do kreta, który za pomocą swoich ogromnych, przypominających łopaty łap zakończonych ostrymi, zakrzywionymi i bardzo długimi pazurami wykopuje złoto z gleby i zabiera do swojej kryjówki daleko w głębi gór, gdzie robi z niego złotą zupę, dla siebie i swoich pięćdziesięciorga dzieci. Albo o wielkiej anakondzie Hesei, która podróżując korytarzami samym oddechem zmienia szlachetne metale w zwykłe kamienie by zemścić się na ludziach, którzy zrobili buty z jej męża. -Nie ma za co kochanie. Mam nadzieję, ze kolacja smakowała Żona kierownika uśmiechnęła się i zaczęła sprzątać, w tym czasie mężczyzna rozsiadł się wygodniej na swoim krześle i przez dłuższą chwilę patrzył przenikliwym wzrokiem na Alice. Widać było, że nie jest zadowolony z jej obecności, ani tym bardziej nie zbyt chętny by pozwolić jej zostać, jednak w wyrazie jego twarzy przeważało zainteresowanie. Głaszcząc się po brodzie po prostu siedział i patrzył. - Dobra mała. Teraz czas na krótką spowiedź. Słucham...Coś ty za jedna i gdzie do cho- z kuchni dobiegło wymowne chrząkanie- chocholi są twoi rodzice? I zaczęło się przesłuchanie. Mężczyzna nawet nie starał się być miły, a jedynym co go nieco hamowało przynajmniej w kwestii doboru słów była obecność żony, która za każdym razem chrząkała z kuchni wymownie, gdy ten nieco się zagalopował. Kierownik pytał o rzeczy najbardziej jego zdaniem istotne. Kim jest Alice, gdzie są jej opiekunowie, czy podróżuje całkiem sama, gdzie zmierza, czego szuka, czy ma się z kimś spotkać, czy ma w okolicy jakąś rodzinę itd. Na takim przesłuchaniu minął im wieczór, aż zapadłą noc. Mężczyzna wydawał się bardzo chętny by zwyczajnie przegonić dziewczynkę na cztery wichry, ale ubiegła go żona, która po prostu posłała kanapę stojącą pod jedną ze ścian w salonie i zagoniła wszystkich do spania nie słuchając ewentualnych sprzeciwów dziewczynki, tłumacząc, ze przecież z rozkazami królowej nie wolno się kłócić. Kanapa nie była duża, zaledwie trzyosobowa, ale dla tak małej istotki jak Alice była idealna. Lekko sprana, różowa tapicerka w drobne niebieskie kwiatki była kolejnym wyraźnie kobiecym akcentem w pokoju, zaraz po obrusie okrywającym stolik. Do spania Alice dostała wielką poduchę i cienką kołdrę, ubrane w jednolicie zielone poszewki, Koło kanapy, z prawej strony stał mały drewniany stolik z lampką. Pod nim był wiklinowy koszyczek z robótkami ręcznymi. Rano Alice obudziła się przy akompaniamencie cichego śpiewu pani domu dobiegającego z kuchni. W pokoju poza kierownikiem był jeszcze młody chłopak o rudych włosach i zawadiackim uśmiechu. Ubrany w luźne ciuchy, całkowicie wyluzowany nie mógł mieć więcej jak 16 lat. Siedział dokładnie na przeciwko Alice i patrzył na nią przeżuwając coś z niezmiennym uśmiechem na ustach. Nie odrywał od niej wzroku nawet, gdy pan domu coś do niego mówił szeptem. - Hej maleństwo. Rzucił ignorując mężczyznę. Jego głos wykazywał charakterystyczne nuty towarzyszące zmianie tonacji z dziecięcej na męską, już jednak będąc bardzo głębokim i przyjemnym dla ucha barytonem. - Jestem Toren. Idziemy na spacerek Jego uśmiech poszerzył się, a na stole wylądowały gorące tosty i drzem truskawkowy. Pani domu zaprosiła Alice na śniadanie ostrzegając, że głodnych ich nigdzie nie wypuści. Po śniadaniu chłopak po prostu wziął Alice na ręce i śmiejąc się głośno posadził ją sobie na plecach, a potem zaczął biec w kierunku pobliskiego miasta. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kopalnie | |
| |
| | | |
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
|
|