Zmęczona dotarłam do gildii i szybko się ogarnęłam. Misja, na której byłam, zdecydowanie nie podpadła mi pod gust. Przeciągała się nocowaniem w lesie, jedzeniu suszonego prowiantu. Zdecydowanie szybkie akcje polegające na bijatyce bardziej pasują mi po moją magię, a czemu wzięłam receptę? W sumie teraz sama nie wiem, chciałam sprawdzić jak to jest. Taka walka zrobi ze mnie silniejszą, a gubienie się po lesie ani po jaskiniach jakoś mnie nie kręci. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i z zadowoleniem mruknęłam pod nosem. Przedtem poszłam do kowala i sklepu, by nieco uzupełnić ekwipunek. Los tak chciał, że przybyło mi trochę przedmiotów należących kiedyś do silnych bądź mniej silnych ludzi. Ja tam nie narzekałam, bo miały ciekawe właściwości magiczne, a kupiłam je niedrogo. Moja magia też się rozwinęła, nauczyłam się kolejnego zaklęcia. Czyli jednym słowem jestem gotowa na kolejne wyzwanie- misję, gdzie będę walczyć. Mam nawet ładny naszyjnik od sklepikarza w gratisie! Założyłam go jednak dopiero teraz, bo chciałam się upewnić czy nie zmieni mnie w olbrzyma. Huh, jednak nie! Wyszłam do holu gotowa poszukać jakiegoś miejsca do zarobku, a zarazem do treningu- takie są najlepsze, gdy masz więcej niż jedną korzyść. Nieco zmieniłam swój ubiór- na wygodnie spodnie z kieszonkami, pasek, gdzie miałam przyczepiony sztylet i resztę w poprzednich miejscach. Jeszcze wymieniłam kamizelkę na czarną bluzkę z długim rękawem i bluzę z kapturem, czyli w skrócie gotowa na trening zaczęłam kręcić się po gildii poszukując okazji.