IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Mani

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość


avatar



Mani Empty
PisanieTemat: Mani   Mani Icon_minitime30.12.14 0:46

Miano: Manipyureta „Mani” Hanakari (Dawniej Badawi)
Wiek: 21
Pochodzenie:  Dhamsaawat w Królestwie Abasenu (Pustynne państwo położone daleko na południu kontynentu)

Wygląd:
Cytat :
Lata treningu spowodowały, że umięśnieniu ciała Mańka nie można raczej nic zarzucić, aczkolwiek nie jest to jakieś wybitne dzieło Boga. Ot zwykły facet z przeciętnie umięśnionym ciałem wyrobionym w czasie różnorakich ćwiczeń. Ostatnio też zaczął się nosić w czarnym płaszczu z wysokim, sztywnym kołnierzem. Płaszcz jest zapinanym z przodu na guziki z wycięciem z tyłu, żeby można w nim wygodnie biegać. Pod płaszcz zakłada białą koszulę na którą jeszcze zakłada czarną kamizelkę odsłaniając  w okolicach kołnierza koszulę. Mniej więcej od łokcia w dół nosi  na obu rękach metalowe ochraniacze od zewnętrznej strony. Nie jest to jedna sztywna blacha, więc z ruchem w nadgarstkach nie ma problemów. Na samych dłoniach zaś zazwyczaj można u niego zauważyć czarne rękawiczki. Co do jego twarzy to włosy ma do szyi i są one w kolorze indygo. Włosy także ma zawsze ułożone na swój sposób. Dość często zasłaniają mu prawe oko. Maniek ma w zwyczaju nosić trochę przylegające do nóg czarne spodnie. Przewiązuje się także w pasie najpierw materiałem w kolorze szafirowym, a później białym sznurem. Na stopach zaś odkąd znajduje się w Fiore nosi tzw. oficerki, czyli dość wysokie buty w odcieniu czarnym. Nieodłącznym elementem jego stroju jest też zestaw Daisho wplecione i mocno trzymające się w białym sznurze po jego prawej stronie.
Charakter:
Cytat :
Manipyureta jest z zasady osobą pewną siebie co dość często zdradza jego uśmieszek na twarzy. Nie znaczy to jednak, ze nie ma wyczucia chwili i nie ukorzy się, gdy będzie tego wymagała sytuacja. Jest  dość uparty i jak sobie coś postanowi to zgodnie z zasadą „po trupach do celu” zrobi wszystko, by to osiągnąć. Lubi mieć rację i często się właśnie o to wykłóca. Uważa, że to do niego powinno zawsze należeć ostateczne zdanie. Można też powiedzieć, że pod pewnym względem jest on egoistą, bo zazwyczaj nie kiwnie palcem chyba, ze widzi w tym jakąś korzyść dla siebie. Pieniądze, wpływy, wdzięczność. Cokolwiek, byle mogło mu się to w przyszłości korzystać. Jedynym wyjątkiem są przypadki, gdy osoba, którą darzy szacunkiem lub zwyczajnie lubi go o coś poprosi to wtedy jest bardziej skory do pomocy nawet jeśli nie wyciągnie z tego żadnych profitów.
Magia: Meimō
Zdolności niemagiczne:
Cytat :
Pierwszorzędne:
- Walka bronią białą i obuchową
- Akrobatyka
- Spostrzegawczość
Drugorzędne:
-
Trzeciorzędne:
-
Zdolności fabularne:
- Znajomość starożytnych języków
Moc magiczna: 3’000
Klejnoty: 1’000

Przynależność: Lamia Scale
Znak gildii: Grzbiet prawej dłoni
Ranga: Mag
Miejsce zamieszkania:
Siedziba Gildii
Rodzina:
Adulla i Mira Badawi - Rodzice. Od momentu zabrania go od nich nie miał z nimi żadnego kontaktu, a także nic o nich nie słyszał. Całkiem możliwe, że nie żyją.
Ekwipunek:
Cytat :
- Zestaw Daisho (Katana + Wakizashi)
Historia:
Cytat :
Historia Maniego rozpoczyna się wśród wiecznie zmieniających położenie piaskach pustyni. To właśnie tam w Królestwie Abasenu, a dokładniej w jego stolicy Dhamsaawacie przyszedł na świat. Zdarzenie to nie było owiane żadną tajemnicą, czy szczególnymi zjawiskami takimi jak nagłe bicie dzwonów kościelnych. Ot po prostu zwykłe przyjście na świat kolejnego obywatela dumnego państwa na które nikt nie zwrócił uwagi poza najbliższą rodziną. Jego rodzice byli bardzo pobożnymi osobami, więc potraktowali to zajście jako swoisty znak od Boga, że przy nich czuwa.
Wczesne lata swego dzieciństwa przeżył bardzo spokojnie. Nie spotykały go w życiu jako takie kłopoty. Gdy już trochę podrósł ojciec młodego Badawiego, który sam pochodził z nomadycznych plemion pustyni i zajmujący się sztuką uzdrawiania chciał uchylić przed swym synem rąbek tajemnicy owiewającej jego profesję. Szybko jednak się zorientował, że to czym się zajmował nie pasjonuje jego potomka. Młodziutki Mani za każdym razem, gdy widział Derwiszów z Zakonu Boga Wszechmogącego to sprawiał wrażenie jakby nieobecnego. Ci wojownicy walczący w imię Stwórcy zabierali całą uwagę chłopca. Taki obrót sprawy bardzo zaniepokoił jego rodziców. Wiedzieli oni, że ci którzy wstępowali na nauki do tego Zakonu prędzej, czy później zrywali wszelki kontakt z rodziną. Taki rozwój wypadków byłby ogromnym ciosem dla nich, dlatego postanowili, że ograniczą mu oni możliwości zobaczenia tych osobników.
Przez bardzo długi czas skutecznie udawało im się łączyć ich prace jako uzdrowiciele w mieście, a także uniemożliwianie synowi ujrzenie Derwiszów. Wszystko zawdzięczali temu, że przeprowadzili się do biedniejszej dzielnicy miasta, gdzie nie widywano zbyt często zbrojnych-mnichów. Ich sielanka jednak nie trwała zbyt długo, ponieważ już po kilku miesiącach w środku nocy do ich domu zapukał ranny najwyraźniej świeżo upieczony członek Zakonu. Prawo nakazywało, że bez względu na stopień sługom Bożym trzeba udzielać koniecznej pomocy, więc jego rodzice bez wahania wpuścili go do środka i pomogli doczłapać się do stołu na którym miał się położyć. Rana, którą zaobserwowali u ich nowego pacjenta z początku wydała im się jak najbardziej normalna. Jednakże, gdy zaczęli mu podawać różne specyfiki to zamiast się poprawiać zaczął się pogarszać. Z rany zaczął się sączyć dziwny fioletowy płyn, a także wydzielać zapach zgnilizny. Nim zapiał pierwszy kur musieli z przykrością stwierdzić, że chłopak zmarł. Dokładnie chwile po tym stwierdzeniu do domu wpadło czterech gwardzistów. Ustawili się oni w parach naprzeciw siebie po obu stronach drzwi i po chwili dostojnym krokiem do środka weszła kolejna osoba. Był to oficer Derwiszów. Jego stanowisko można było poznać po bogato zdobionym płaszczu. Nie trzeba było długo czekać po tym jak oficer omiótł pomieszczenie szybkim wzrokiem i już padł rozkaz, by pojmać obu uzdrowicieli, a także pozbycia się ciała. Dla żołnierzy nie było wątpliwości, ze to rodzice Maniego odpowiadali za śmierć ich martwego brata. Już wszyscy mieli wychodzić, gdy na piętrze rozległ się dźwięk jakby coś spadło. Jeden z podwładnych oficera na znak dowódcy do razu poszedł sprawdzić co się stało. Po wejściu na schody ujrzał ośmioletniego chłopak i chwytając go brutalnie za rękę poprowadził do reszty oddziału, który czekał przed domem. Chłopiec zaś nawet nie wiedział co się działo. Ciągle powtarzał coś o jakiejś zjawie, które przez cały zabieg unosiła się nad ciałem martwego Derwisza. Uznano, że zaprowadzi się go do Loży Boga i to tam Świętobliwi szejkowie wyciągną z niego prawdę, oraz to co się stało własnymi metodami. Jednego gwardzistę z Manim puszczono przodem, a reszta oddziału pozwoliła Miri, oraz Adulli Badawi podziwiać jak ich dom płonie. Teraz do nich dotarło, że zostali oskarżeni o największy grzech w obliczu Boga. Zostali oskarżeni o praktykowanie zakazanych doktryn magii…
Po przesłuchaniu Szejkowie doszli do jednego wniosku. Fakt, iż chłopiec dojrzał jakieś mroczne widmo nad ofiarą zakazanej przez kościół magii może oznaczać, że jest on jednym z niewielu osób, które posiadają Dar Anioła. Zdolność, która umożliwiała zgłębianie tajemnic już dawno nie praktykowanej, oraz praktycznie zapomnianej w tych stronach zdolności – magii. Nie było to pewne, ale postanowili umożliwić mu zmycie hańby z nazwiska i pozwolili mu terminować jako uczeń w świątyni Boga Jedynego z perspektywą zasilenia, kiedyś szeregów zbrojnej ręki kościoła – Derwiszów. Tego samego dnia dali mu czarne szaty z białym obramowaniem. Czerń symbolizowała skazę znajdująca się w jego wnętrzu - ciemność, a biel światłość Bożą.
Z biegiem czasu dostawał coraz to nowe szaty w każdej kolejnej coraz większa część jego szat była w kolorze bieli. Co oznaczało jak długi staż w świątyni odbył. W końcu w dniu, gdy kończył się drugi rok jego pokuty został ponownie wezwany do Loży Boga. Tam oświadczono mu, że jest już gotów, by przybrać biało-złote płaszcz w którym nosić się mogły tylko osoby, które zostaną dopuszczone do godności pełnoprawnego Derwisza. Po tym wydarzeniu jego życie uległo całkowitej zmianie. Zaczął on bowiem czytać księgi niedostępne dla przeciętnego obywatela Dhamsaawatu. Musiał także zapamiętywać niektóre cytaty z ksiąg zwanych powszechnie jako „Niebiańskie Rozdziały”. Do jego zajęć także doszła nauka walki bronią białą. Surowa dwu letnia pokuta w świątyni uczyniła z niego człowieka pokornego, więc to wszystko wykonywał bez większego mruknięcia pod nosem. Na trenowaniu swych umiejętności. Szkolenie dla każdego trwało długo. Cztery lata ćwiczeń nie można nazwać inaczej, ale dla niego był to dwa razy dłuższy czas. Jak już jego zdolności zadowoliły trenerów został wpuszczony do części Wielkiej Biblioteki z której nikt od dawna nie korzystał, bowiem z ksiąg, które znajdowały się tam miał się uczyć magii. Mimo tego, że to był teraz jego priorytet to nie mógł też zaniedbywać swoich obowiązków, oraz treningu zarówna ciała jak i ducha.
Kolejne cztery lata mu zleciały. Szejkowie byli zadowoleni z jego postępów, więc ostatecznie wynieśli go do godności Derwisza. Było to równoznaczne z odpuszczeniem wszelkich grzechów jakie dotąd popełnił, a także zmyciem hańby z jaką żył przez ponad połowę swojego życia. To wydarzenie też wywołało małą sensację wśród osób zainteresowanych jego osobą, bowiem był najmłodszą osobą dopuszczoną na zbrojną służbę w imieniu Boga. Miał on tylko osiemnaście lat. Przy mianowaniu otrzymał swój pierwszy ekwipunek, którym to była lekka skórzana zbroja w kolorze piasków pustyni ze złotymi zdobieniami oraz płaszcza w tym samym kolorze, ale bez zdobień.  Gwarantowało to, że jeśli ktoś się dokładnie przypatrzy to pozna jaką profesją się zajmuję osoba wyposażona w to, ale bierny obserwator już raczej nie. Później też dostał już porządnie wyważone Daisho, a nie jakiś tam badziew  treningowy, którym dotąd się posługiwał.
Po mianowaniu nie działo się zbyt dużo w mieście. Dhamsaawat nie był miastem w którym przestępstwa były na porządku dziennym. Mieszkańcy raczej się bali wykonywać takie rzeczy, ponieważ powszechnie było wiadome, że kościół potępia takie wybryki, więc pierwszy rok służby minął mu bez większych ekscytacji. Do roboty wkradła się rutyna. Zycie Derwisza nie było tak ekscytujące jak to sobie wyobrażał jeszcze kilkanaście lat wcześniej. Jednak podczas jednego z patroli po biedniejszej dzielnicy. Tam gdzie się wychowywał przez pierwsze lata życia zobaczył zgliszcza jakiegoś budynku. Nie był świadomy tego, ze są to nieposprzątane pozostałości po jego własnym domu. Dopiero jak podszedł i dotknął fragmentu muru, który zapewne kiedyś był ścianą tego domostwa wszystkie jego wspomnienia, które zostały przez niego zapomniane oraz zatarte metodami  znanymi tylko osobom, które je praktykują powróciły ze zdwojoną siłą. Czuł się zupełnie jakby ktoś przystawił mu do oczu ekran na którym w przyspieszonym tempie przewija się jego dzieciństwo. Na samym końcu zamiast napisów końcowych jak w prawdziwym filmie poczuł potężna uderzenie w tył głowy.
Obudził się dopiero na drugi dzień gdzieś w jakimś zaułku. Jednak nie był już tą samą osobą co wcześniej. Dowiedział się, bowiem że to wszystko co mu wmawiano przez całe jego życie było kłamstwem. Przypomniał sobie, że jego rodzice chcieli pomóc świeżo upieczonemu wtedy członkowi Zakonu i nie praktykowali żądnej czarnej magii, a skoro Szejkowie oszukali go w takiej sprawie to skąd miałby mieć pewność, że nie oszukali go w każdej innej. Postanowił opuścić jak najszybciej to miasto zmieniając przy tym swój wygląd. Zmienił fryzurę, a także nie nosił już tak jak kiedyś lekkiej skórzanej zbroi. Jedyną rzeczą jakiej nie porzucił było jego Daisho.
Po długiej włóczędze od miasta do miasta, od oazy do oazy udało mu się w końcu dotrzeć na granice z Królestwem Fiore, którą bez chwili zwątpienia przekroczył. Jego włóczęga trwała jeszcze w samym królestwie. Imał się praktycznie każdej pracy. Najczęściej jednak była to praca w postaci najemnika. W końcu jednak jego droga skrzyżowała się z Gildią Magów Lamia Scale. Zachęcony możliwościami jakie mu ona oferowała postanowił do niej dołączyć.
Cele:
- Żyć wygodnie
- Rozwijać się
Sława:
Nikt szczególny w szarej rzeczywistości. Może być tylko rozpoznawalny w środowisku najemników.
Ciekawostki:
- Lubi walczyć
- Jest materialistą


Ostatnio zmieniony przez Manipyureta dnia 30.12.14 3:05, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Poprawki)
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Mani Empty
PisanieTemat: Re: Mani   Mani Icon_minitime30.12.14 1:42

Pięknie wszystko rozpisane, szczególnie historia. Mam tylko dwie uwagi:

Cytat :
Jednego gwardzistę z Manim puszczono przodem, a reszta oddziału pozwoliła Miri, oraz Adulli Badawi podziwiać jak ich dom płonie. Teraz do nich dotarło, że zostali oskarżeni o największy grzech w obliczu Boga. Zostali oskarżeni o praktykowanie zakazanych doktryn magii…

Domyślam się że chodzi tutaj o rodziców Maniego, ponieważ nigdzie indziej nie ma napisanych ich imion. Dopisz w tym zdaniu że to są jego rodzice, czy kto tam, żeby było to jasne


Cytat :
Postanowił opuścić jak najszybciej to miasto zmieniając przy tym swój wygląd. Zmienił fryzurę, a także nie nosił już tak jak kiedyś lekkiej skurzanej zbroi. Jedyną rzeczą jakiej nie porzucił było jego Daisho.

skórzanej*


Poza tym wszystko ładnie, dobra historia i takie tam. Popraw te dwa błędy, poza tym:

Akcept
Powrót do góry Go down
 
Mani
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Fairy Tail New Generation :: Archiwum starego FTNG :: Hyde Park :: Archiwum :: Nieaktywni gracze-
RadioAoi.plHalo PBFPBF ToplistaMani Eca5e1iI love PBFPBF Toplista~**~.: ANIME TOP100 :.Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie