IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Wioska

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Admin


Admin
Ranga Specjalna


Liczba postów : 615
Dołączył/a : 04/11/2014

Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime23.12.14 1:58

First topic message reminder :

Cóż... Wioska jak każda inna. Wprawdzie od innych ta różni się tym że jest trochę zniszczona. Głównie przez magów, ale gdyby to tylko atak zniszczył wioskę to prawdopodobnie była odbudowana. To pewnie choroby jej mieszkańców, bieda i inne czynniki sprawiły że wioska dalej jest zniszczona. Średnio co drugi dom jest bez dachu, ściany, czy cały w rozsypce. Pozostałe zaś dopiero się sypią, ale wyglądają na to że ktoś jeszcze w nich mieszka. Sam układ wioski wygląda następująca. Idzie sobie taka polna ścieżka, a po jej obu stronach domy. I ciągnie się tak. Łącznie jest tutaj około 20 domów. I zniszczonych, i tych które się niszczą. Gdzieś po środku znajduje się karczma, ale za bardzo się od innych nie wyróżnia. Krótko mówiąc, zwyczajna wiocha.
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com

AutorWiadomość
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime05.04.15 22:59

Shao
Miejsce: Karczma, w pobliżu centrum wioski
Czas: około 14

Karczma swoim stanem przypominała resztę wioski. Drewniany budynek był bardzo stary i chociaż nie brakowało w nim ścian ani sufitu, to kucharzowi wiedzącego co nieco o pirotechnice, wydał się natychmiast śmiertelną pułapką, która ciągle znajduje się o jedną przewróconą świeczkę od pożaru.  Lokal, jak można było tego oczekiwać po tej godzinie, świecił pustkami. Ktoś nie zadał sobie nawet trudu posprzątania stołów, prawdopodobnie po klientach z poprzedniej nocy. Wszędzie stały brudne, metalowe i drewniane kufle, a gdzieniegdzie na talerzu dało się dojrzeć karalucha. Jedyną osobą, którą Shao zauważył był mężczyzna w pobrudzonym tłuszczem i innymi rzeczami, których człowiek wolał nawet nie próbować identyfikować fartuchu. Z miną, która z miejsca klasyfikowała go jako członka społeczności barmańskiej całego multiwersum, przecierał metalowy kufel. Biorąc pod uwagę to, że wykonywał tę czynność niemiłosiernie zabrudzoną szmatą, nie należało się dziwić, że brud jedynie rozmazywał się po naczyniu. Shao swoim gestem zwrócił na siebie uwagę wszystkich bardzo skutecznie. Chociaż być może nie tak, jak sobie to zaplanował. Kiedy zatrzasnął za sobą drzwi, coś w nich trzasnęło. Karczmarz za tłustą ladą wpatrywał się za plecy maga obserwując – co Shao wydedukował na podstawie odgłosów – powolną drogę wyrwanych z zawiasów drzwi. Huknęło, gdy stare drewno uderzyło w suchy piach, a do smrodliwego wnętrza wdarł się niewiele lepszy zapach wioski.
- Właśnie kupiłeś te drzwi cwaniaczku - zakomunikował chrapliwym i przepitym głosem karczmarz. Jego spojrzenie nie wyrażało nawet gniewu. To nie była twarz nawykła do pokazywania ekspresji. Pomarszczona facjata wąsatego, łysego mężczyzny, który równie dobrze mógł być doświadczonym przez życie barczystym trzydziestolatkiem, jak i zdrowo odżywiającym się pięćdziesięciolatkiem należała do osoby, która wyraźnie zdecydowała się przyjmować od losu to, co przyniesie. Zwykle widywało się takie w miejscach, gdzie ludzie myśleli, że najgorsze już mają za sobą. Na przykład w strefach, gdzie walki między magami były najsilniejsze.
- I nie podajemy tu nic do zmroku - warknął Sprzedawca Miesiąca w wiosce, której nazwy nikomu nawet nie chciało się zapamiętywać. Młody mag zauważył, że brakuje mu większości zębów. Miał też lekkiego zeza.


Marika Bernarud  & White Fox
Miejsce: ulice wioski, przed karczmą
Czas: około 14

Marika miała szczególny talent i rękę do wszystkich zwierząt, nie tylko kotów. Zatem gdy tylko skupiła się nieco i rozejrzała szukając kota zauważyła coś, co umykało jej do tej pory. Jasne, informacja ta wdarła się do jej głowy wcześniej, jednak trochę czasu zajęło jej przebicie się do świadomości dziewczyny. Teraz wydało jej się to oczywiste. W pobliżu nie było zwierząt. Zapomnijmy przez chwilę o kotach. Podczas podróży do tego zapomnianego przez wszystkich miejsca Marika nie widziała na niebie żadnego ptaka. Nie słyszała też śpiewu tych smakowitych... znaczy, uroczych stworzeń. Chociaż grupa gromiąca wiedźmy znajdowała się w wiosce, nie dało się słyszeć nawoływań bydła ani gdakania drobiu, które zwykle tworzyły bardzo sielski podkład muzyczny w takich miejscach. Nie napotkała też żadnego psa, a te zauważyłaby z całą pewnością. Insekty, których powinno być tu pełno, pojawiały się bardzo rzadko i zdawały się trzymać na uboczu zamiast zajmować się swoim zwyczajowym irytowaniem rodzaju ludzkiego brzęczeniem i obijaniem o okna. Teraz gdy już dziewczyna stała się tego świadoma, poczuła się nieco jak ciśnięta pod wodę. Efekt potęgował fakt, że ludzie w tej wiosce nie mieli w zwyczaju łażenia po ulicach bez celu i teraz w pobliżu nie widziała nikogo. Odgłos starych drzwi, które zostały wyłamane przez nieostrożny gest Shao wydał się jej ogłuszający, chociaż w zatłoczonym mieście pewnie nie zwróciłaby na niego uwagi. Nieświadom myśli, jakie nagle nawiedziły dziewczynę, White Fox próbował zwrócić na siebie jej uwagę poprzez dźganie palcem i krótką wypowiedź. Chłopak nie zwrócił nawet uwagi na drzwi, gdyż był zbyt zajęty opanowywaniem swoich aspołecznych instynktów. Po kilku chwilach, niezależnie od dalszej wymiany zdań pary, parę metrów od nich pojawił się duży kot. Wyglądał trochę dziwnie jak na wiejskiego kota. Miał lśniące, kruczoczarne futro i błękitne oczy. Sprawiał wrażenie doskonale wykarmionego. Nie był to mruczek, jakiego dokarmia się resztkami ze stołu czy pieszczoch włażący na kolana babinkom robiącym na drutach. Na dwóch magów patrzył ewidentny postrach wszystkich stworzonek mniejszych od, powiedzmy, pitbula w promieniu kilku kilometrów. W jego oczach czaiło się okrucieństwo i pewien rodzaj nieprzyjemnej inteligencji. Czekał spokojnie, w absolutnym bezruchu, aż para zwróci na niego uwagę. Gdy to zrobiła, nie poruszył żadnym ze świetnie rozwiniętych mięśni. Cóż, poruszył kilkoma. Mrugnął do nich. White Fox podejrzewał to, co Marika świetnie wiedziała – zwykłe koty raczej nie powinny tego robić. Zaraz potem miniaturowy władca puszczy wstał nonszalancko z pozycji siedzącej, odwrócił się i swobodnym krokiem ruszył w znanym tylko sobie kierunku po opustoszałych uliczkach.

Garvan Ugar
Miejsce: Obrzeża wioski
Czas: około 14

Garvan również dostrzegł anomalię występującą w wiosce i jej okolicach. Jak mocno by się nie rozglądał, nie mógł nigdzie znaleźć zwierzęcia większego niż żuk, a nawet tych było zbyt mało, jak na tę porę roku. Chwilowo jednak wolał skupić się na bardziej istotnych kwestiach niż zamartwianie się lokalnym ekosystemem. Znalezienie dogodnej ofiary, czy jak kto woli – źródła informacji – nie było wcale takie proste. Ludzie z tej zapadłej wioski wyraźnie nie wychodzili z domów, jeżeli nie mieli jakiegoś ważnego interesu do załatwienia. Szczęśliwie wypatrzył samotnego mężczyznę, który dziarskim krokiem zmierzał w kierunku granicy lasu. Spoczywająca na jego ramieniu przyrdzewiała siekiera zdradzała dobrze jego intencje. Ponieważ mężczyźnie wyraźnie się nie spieszyło, Garvan z łatwością go zapał. Zanim jednak do tego doszło, młodzieniec zauważył, że całe lewe przedramię wieśniaka zostało niechlujnie zabandażowane podartym płótnem. Gdy został przyszpilony przez maga, jego twarz wyraziła najpierw grozę, która jednak szybko – ku niemałemu zaskoczeniu Garvana – przerodziła się w oburzenie. O ile strach nie opuści całkowicie mężczyzny, to zszedł chwilowo na drugi plan.
- Nie wiem kim pan jesteś i czemu zadajesz takie pytania, ale w tej wiosce nie ma żadnych wiedźm. I, nastrosz dobrze te swoje uszyska, wcale nas nie nawiedzają! Zawdzięczam im życie! - powiedział z mocnym akcentem często spotykanym na wsi. Zaraz do drwala doszło co właśnie powiedział.
- To znaczy żem miał na myśli, że nawet gdybyśmy jakieś tu mieli, to by nie nawiedzały, a pomagały - poprawił się wyraźnie zadowolony ze swojego sprytu i elokwencji.

...klik:
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime05.04.15 23:49

Ordynarnie splunął na ziemię, gdy tylko ten prostak mu odburknął. Dlatego nie zadaje się z ludźmi, próbujesz być jakkolwiek kulturalny, a ten ci z dupy zostaje nagle buntownikiem.
- Słuchaj dwuklejnotowy worku kości - [/b]powiedział zdecydowanie nie zbyt grzecznym tonem, by następnie złapać go za fraki - Dobrze wiem, że macie tu coś takiego. Nie jestem kompletnym idiotą, by nie zrozumieć, że macie tu coś takiego jak wiedźmy. Wiem kiedy ktoś próbuje się wywinąć, widząc po tobie pewnie nie jesteś zbyt inteligenty. Więc nie cwaniakuj - warknął uważając, by ten wieśniak nie zamachnął się tą siekierką.
- Powiedziałeś, że zawdzięczasz im życie, na twojej ręce jest opatrunek, mają coś z tym wspólnego. Nie ma tutaj nic. Uwierz mi, że gdybym nie potrzebował informacji odrąbałbym ci łeb tą twoją ciupagą, nim zdążyłbyś mrugnąć, dlatego odpowiadaj na moje pytanie. Co wiesz o wiedźmach? Nie lubię się powtarzać - Coraz bardziej nasilał swoje mordercze intencje, by wyczuł, że nie żartuje. Do tego cały czas pewnie patrzył mu się w oczy, a gdyby jednak próbował go uderzyć siekierą, to Gar wyprowadzi mu cios w skroń, by go odwieść od tego pomysłu.
No cóż, najwyżej obiad będzie dzisiaj wcześniej...
- Jeśli coś wiesz kiwnij głową raz na tak, dwa na nie, a trzy jeśli nie możesz mi nic powiedzieć. Lepiej się zastanów - po czym dość siarczysto odwarknął.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime06.04.15 9:13

- Chcę przyczynić się do ich naprawy bez stawania się właścicielem - wyjaśnił bogu ducha winny mag, gdy myślami kontemplował nad ubóstwem panującym w karczmie - Przybywam przepędzić czarownice, tak jak zawsze po pewnym czasie wschodzi słońce, aby rozproszyć mrok - zbliżył się majestatycznie do barmana, jakby uznał słowa o czarownicach za wystarczające, aby zapomnieć o problemie z drzwiami - To rodzi pytania, gdzie, jak, kiedy? Słońce musi wznieść się we właściwym miejscu, aby zniszczyć ciemność we właściwej dolinie w pierwszej kolejności.*

Skończywszy, zarzucił majestatycznie włosami, żałując, że nie spakował do plecaka własnego jedzenia. Od odżywiania się w "cywilizowany" sposób tej wioski, wolał już zjeść mięso upolowane przez starego znajomego Garvan'a. Przypuszczał, że byłoby smaczniejsze i bardziej pożywne.

Szybko przeskakujące myśli przypomniały mu także, że znów spotka owego wytwornego łowcę na misji zleconej przez wysoko postawioną osobę. Tu można się zastanowić, skąd ci na górze wiedzą o takich prostych ludziach, jak Garvan? To była bardzo ironiczna refleksja, prawie jak fakt, że na poprzedniej misji, to właśnie ten łowca był jedynym, który nie chciał pozbawić Shao głowy, ba, był to człowiek z którym współpracowało się prościej i efektywniej niż z tym całym cywilizowanym rycerstwem lub magicznym majestatem z wyższych sfer.

Pozory mylą.

------------
* - powtórzenie świadome
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime06.04.15 12:41

No więc czekając na reakcję dziewczyny, chłopak zauważył kątem oka kota. Tak dość dziwnego i na dodatek mrugającego jak upośledzony, no coś dziwnego. W sumie zlecenie polega na polowaniu na wiedźmy, chłopak musi chwilę się zastanowić zanim podejmie właściwe zadanie. Prawdopodobnie nie będzie to łatwe zadanie i co prawda można powiedzieć że wszystko jest podejrzane, nie poznał nawet wszystkich. No cóż tutaj wchodzi w życie plan B, czyli po prostu trzymać się w zasięgu wzroku.

Chłopak wystawił ręce do przodu, następnie wezwał swoją broń Eiko. Chłopak przełożył przez ramię swój karabin snajperski, następnie stał po prostu obok dziewczyny. W sumie miał dość aktorstwa, nie opłaca się w takiej sytuacji. Może ono zaszkodzić.
- Nawet nie myśl żeby podchodzić do tego kota, jest zbyt dziwny. Nie podoba mi się.
W sumie żeby sprawdzić tego kota, można by było wystrzelić jeden pocisk. No albo dwa, całą serię. Obojętnie, w sumie nie wiadomo czy wiedźmy już tutaj nie siedzą. Oraz nie obserwują ich.
Fox powinien znaleźć jakieś dobrze położone miejsce, najlepiej dach. Oraz przyjrzeć się terenowi, tak więc najlepiej będzie tak zrobić. Chociaż rozdzielać się teraz, to bez sensu.

----------------------
400 - 3000 = 2600
+ nic nie robienie 500 regeneracji MM proszę.
Powrót do góry Go down
Chaqueta


Chaqueta
Fairy Tail


Liczba postów : 42
Dołączył/a : 16/03/2015
Wiek : 26

Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime06.04.15 20:57

Marika była dzisiaj w naprawdę dobrym humorze. Nie widziała żadnych zwierząt po drodze do domu, ale jej to wcale nie przeszkadzało.  Marzyła o spotkaniu wioskowych zwierząt i zawarcia z nimi więzi - może dowie się co dobrego ludzie tutaj jedzą. Uśmiechnęła się na samą myśl i oblizała językiem swoje malinowe usta.  Kilka razy mlasnęła i wyczesała sobie włosy z gracją kota.
W końcu Marika usłyszała czyiś głos. Mrugnęła kilka razy i przypatrzyła się chłopakowi. Po dłuższej chwili zaczęła mu się śmiać prosto w twarz. Jego jęki przypominały jej okres godowy u żab, co wystarczyło żeby zaczęła się śmiać. Potem przypomniała sobie książkę w której czytała o rozmnażaniu ptaków i stwierdziła, że ten chłopak nie ma penisa, tylko kloakę. Niestety to rozmyślenia tylko Marisi, nie chciała sprawdzać, czy są prawdziwe. Uśmiechnęła się do chłopaka.
- Miło mi, nazywam się Marika - wyszczerzyła jeszcze raz swoje ząbki - Liczę na udaną współpracę, miaau~
Szybko zrobiła rączkami jak pies który czegoś pragnie od właściciela i znowu wybuchnęła śmiechem. W końcu zabawna z niej dziewczyna.  Pokazała chłopakowi jeszcze język. Nie lubiła rozmawiać z spiętymi gaćkami.
- Aaaa! Koteczek! - wykrzyknęła dziewczyna, a gdy chłopak tylko mrugnął od razu pognała za nim. W końcu, co złego może zrobić zwykły dachowiec? Może i był dobrze wykarmiony, ale Marisia to Marisia. Ona po prostu lubiła przebywać wśród zwierząt. Żaden, ale to żaden człowiek nie może jej tego zabronić. Spania nago w łóżkach obcych mężczyzn owszem można jej oduczyć, ale nie tego! Choćby nie miała być Pixa, zwierzętami będzie się zajmować. Odwróciła się jeszcze na chwilę.
- I tylko spróbuj mu coś zrobić! - fuknęła i zwróciła się w stronę kota. Szła specjalnie pod takim kątem, żeby nic nie mógł zrobić koteczkowi.
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1793-chaqueta#22506
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime07.04.15 3:58

Shao

Karczmarz przestał pocierać kufel i wbił nieco tępe spojrzenie w Shao, gdy ten już zakończył swoją przemowę. Przez chwilę myślał chyba nad czymś, bo zaraz jego ręka wróciła do rozmazywania brudu po naczyniu. Mężczyzna potem, prawdopodobnie gdy darował sobie rozszyfrowywanie metafor Shao, parsknął sztucznym śmiechem.
- Czarownice? Znaczy, magowie, ale w spódnicach? Żyją w lasach i bioro czarnego kura i rzucają klątwy? Nie wiem gdzieś się pan takich bajek naczytał, ale tutaj niczego takiego nie widzieliśmy - powiedział powoli mężczyzna odstawiając ze stuknięciem kufel na barze i wciskając szmatę do kieszeni.
- To będzie razem 400 klejnotów - dodał spokojnie obrzucając maga nieco złośliwym spojrzeniem i pokazując mu swoje nieliczne, poczerniałe zęby. Zaraz potem jednak odezwał się znowu. Jako kucharz Shao wiedział, że jest to rozsądna cena. Karczmarz nie próbował nawet go oszukać i wyłudzić od niego więcej, niż drzwi były warte.
- No, może trochę za drogo policzyłem. Dorzucę do tych 500 kufel piwa, w końcu przebyłeś pan taką długą drogę ganiając za bujdami, pewnieś spragnion co? - zaśmiał się znowu.

Marika Bernarud
Miejsce: obrzeża wioski...

Gdy dziewczyna wystrzeliła w pogoni za kotem, stawiając się pomiędzy nim a Foxem przez wzgląd na bezpieczeństwo puchatego milusińskiego, ten z nonszalanckiego, zawadiackiego wręcz kroku przeszedł natychmiast w pełen koci bieg, strzelając grudkami piachu spod łapek. W biegu Marika zwróciła uwagę na to, że kot nie jest przerażony i nie wpadł w panikę. To nie była ucieczka. To była tylko metoda zapewnienia, że nie zostanie złapany. Futrzana smuga zygzakując lekko przemknęła przez uliczkę i zaraz wybiegła spomiędzy zbitych domków, które ktoś dumnie nazwał wioską. Po kilkudziesięciu sekundach pogoni Marika dostrzegła jedną ważną rzecz. Kot nie biegł ze swoją pełną prędkością. Była tego niemal pewna. W końcu goniła w życiu bardzo wiele jego krewniaków. Zwierzę zachowywało cały czas dokładnie taki sam dystans pomiędzy sobą a dziewczyną. Gdy zwalniała, on zwalniał. Gdy przyspieszała, robił to samo. Wkrótce Syrenka znalazła się między drzewami. Raz czy dwa straciła swój cel z oczu, jednak w takim wypadku kot pokazywał się jej – niemal na pewno – celowo. Powoli wioska za plecami Mariki zaczynała znikać jej z oczu przesłonięta większą i większą ilością drzew. Dziewczyna jednak weszła w tryb czerwonej kropki. Zdeterminowana była dorwać to za czym goniła, nawet jeśli zdąży w tym czasie zapomnieć czemu właściwie bierze udział w pościgu. Po paru minutach ciągłego biegu krzaki i drzewa zostawiły na jej ubraniach i włosach swój wyraźny ślad. Tu i tam miała drobne rozcięcia. W końcu Marika wyleciała za kotem na małą, dziką i bardzo zarośniętą polankę. Kot zatrzymał się w końcu w jej centrum i usiadł, wbijając spojrzenie swoich błękitnych oczu w nadbiegającą dziewczynę.

White Fox
Miejsce: wioska, dach ^.^

Zajęcie odpowiedniego dachu do zbadania okolicy okazało się niemałym wyzwaniem. Kilka budynków w ogóle nie posiadało takiego luksusu jak dach z prawdziwego zdarzenia. Te, które je miały, wyglądały jakby trzymały się tylko na ślinę. By wejść na pozycję obserwacyjną i przy tym nie ryzykować skręconego karku, Lis musiał wrócić się do karczmy. Miał też trochę szczęścia – ktoś był na tyle uprzejmy, że zostawił tam całkiem porządną drabinę. Gdy chłopak i jego wierna broń wdrapali się na górę, mieli świetny widok na otoczenie malutkiej wioski. White Fox widział... no cóż, należy być uczciwym, głównie drzewa. Od zachodu i północy miejscowość graniczyła z lasem. W tamtą stronę pobiegł kot razem z Mariką i tam zniknęli. Chociaż pozycja Foxa pozwalała mu na obserwację okolicy, to nie pozwalała ona jego oczom na przeniknięcie zielonej ściany drzew. Nieco dalej na północy mag zauważył jakiegoś mężczyznę dyskutującego jedynym widocznym jego oczom mieszkańcem wioski. Chociaż para stała jakieś siedemdziesiąt metrów od Lisa to mógł on dojrzeć, że jeden z nich – ten z bardziej „wioskową” atmosferą wokół siebie – miał siekierę. Co mogło sugerować jego profesję, ale wcale nie musiało. MożliweŻeDrwal był przytrzymywany przez czarnowłosego chłopaka i wydawał się przestraszony, na ile Fox mógł ocenić dwa odległe kształty.

Garvan Udgar

Chociaż schwytany przez Garvana mężczyzna był od niego nieco wyższy i to on w tej konwersacji trzymał wielką siekierę, to mag poczuł jak jego ofiara drży. Widywało się takich często. Rosły mężczyzna o potężnych barach i ramionach, a łagodny jak baranek i trochę przygłupi. W palcach kanibala mógł zostać uformowany w każdy kształt. Obecnie była to trzęsąca się galareta. Chociaż mag nie posiadł jeszcze morderczego instynktu zdolnego kruszyć skałę i wywoływać anomalie pogodowe, to wystarczyła ona do jego celów. Drzewce siekiery wyślizgnęło się mężczyźnie z ręki, a narzędzie upadło tuż za nim. Biedak najpierw z wielkim trudem oderwał wzrok od oczu Garvana by przenieść go na opatrzone ramię, a potem wrócił spojrzeniem na wykrzywioną w gniewie facjatę kanibala. Przez jego twarz przemknęło mnóstwo odcieni strachu. Zaraz potem kiwnął głową. Tylko jeden raz.

Dla formalności, chociaż wiem, Fox że Ty to wiesz. Nie odzyskujesz 500MM w tej turze.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime07.04.15 10:18

Tak więc znalazł się na dachu, co prawda był trochę wkurzony i negatywnie nastawiony. Tak wszystko prze Marikę, zostać tak wyśmiany. Normalnie jeszcze da jej popalić. - Głupi kot, głupia kotka. Czym ona jest, jakimś fanatykiem zwierząt.. Gdyby mógł by warczał do siebie i zaczął się turlać ze wściekłości, no ale trzeba wziąć głęboki wdech i się skupić. Nie ma czasu na wydurnianie się podczas zlecenia. Najgorsze jest to że rozdzielili się, oczywiście z winy dzikiej koteczki. No jak ją dopadnie to jej suty wykręci, ale coś gorszego. Po prostu zły i wredny śmiech, no ale po chwili ogar.
Zauważywszy dwóch osobników, chłopak spojrzał przez lunetę swojego karabinu. Chciał mieć przez chwilę na nich oko, następnie zaczął latać w okół. Obserwując najdrobniejszy szczegół. Wiadomo że drzewa wszędzie, wszędzie drzewa. No ale może jakiś drobny szczegół się trafi.
Chociaż Fox'a gnębi jedno, jak się coś stanie dziewczynie to będzie po części jego wina. W końcu pracują razem, a on jest z osób które nie olewają wszystkiego. Ani nikogo, nawet jeżeli ta osoba jest dziwna. W końcu są towarzyszami w zleceniu.
- Dlaczego mnie to spotyka..
No chłopak nie mógł wytrzymać, po prostu ruszył do drabiny i zszedł z dachu. Następnie ruszył w stronę w która udały się dwa koty.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime07.04.15 17:10

- Właściwie to od właściciela tej wioski - wtrącił od razu Shao, bez entuzjazmu, jakby z samym szlachcicem znał się od dziecka - Prosił bym przepędził czarownice, też wspomniał dobre słowo o każdym kto w tym pomoże - machnął ręką nad głową, siadając na stołku jakby od niechcenia - Ponoć niszczą wam plony, czy coś takiego. I jak widzę z dostatkiem tu się nie przelewa od długo, chyba.

Sięgając do sakiewki, wyciągnął garścią ok 550 monet, odliczył 400 i 100, resztę wrzucił do sakiewki.
- Mogłaby tu stać dobrze prosperująca karczma, nie, gospoda. Zamożnego właściciela. Lecz nie ma.
W chwili obecnej ani nie zapłacił za drzwi, ani piwa nie zamówił. I w przypadku drugiej propozycji, odmówi - raczej nie jest skłonny zaryzykować picia z tak niehigienicznych naczyń.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime07.04.15 17:22

- Więc gadaj nim nie przejdzie mi po głowie odrąbanie ci łba - powiedział, po czym go puścił i od razu schylił się po jego siekierę. Trzymał ją w obu rękach. Oczywiście jeśli ten cep kopnął Garvana, to on od razu wyciąga nóż i wbija mu go w gardło, nie będzie sobie jakiś wieśniak pogrywał.
- W zleceniu miałem pytać mieszkańców osady o miejsce przebywania czarownic, więc czemu akurat ty nie byłeś taki skory to pomocy? - po czym zaczął się rozglądać dookoła siebie czy nie jest obserwowany przez kogoś albo czy nikt nie idzie. Będzie musiał się w końcu zabrać stąd. Jeśli jednak wieśniak nie będzie chciał odpowiadać przy wiosce to:
- Do lasu, już - powiedział jeśli tylko skończy gadać z wieśniakiem. Gdy tylko będą gdzieś głębiej Garvan zapyta go jeszcze raz o to samo, a gdy nie zmieni swojego nastawienia to się odwróci, by wbić mu siekierę w głowę. Co zrobi z ciałem? No to pierw wytnie kilka kawałków mięska, uważając, by się nie pobrudzić, a gdy to zrobi, to ostawi go pod ładnym drzewkiem, która Gar zetnie tak, by wyglądało na to, że ten kretyn był pod spadającym drzewem, które do zmiażdżyło. A siekierkę mu położy ładnie koło rączki, by nie było, że ktoś to na niego zwalił. A potem wróci do wioski, no chyba, że dowie się gdzie przebywają te wiedźmy, wtedy też tam się uda.
Powrót do góry Go down
Chaqueta


Chaqueta
Fairy Tail


Liczba postów : 42
Dołączył/a : 16/03/2015
Wiek : 26

Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime08.04.15 21:56

Biegła zgrabnie w końcu jest kotem. Nic bardziej eleganckiego nie chodzi po ziemi, niż własnie to zwierzę. Marika ulubiła je sobie niczym Jezus dzieci boże, ba nawet nauczyła się kociej magii. Jednak myślenie o całej wspaniałej rasy zostały zachwiane przez jednego osobnika. Dziewczyna pobiegłaby za tym kotem i na koniec świata. Rozumiała trochę to stworzenie, pewnie wyczuło jakieś dziwne intencje od tego gościa ze snajperką. Marisia miała gęsią skórkę, gdy tylko o nim pomyślała, a to już jest dziwne.
W końcu las po części różowowłosa odetchnęła z ulgą. Przeciskanie się przez krzaki, nie sprawiało jej trudności, tylko radochę. Jak była młodsza lubiła chodzić po takich terenach, czuła się wolna jak ptak.
- Cześć kotku, jak się czujesz? - spytała się kota jak już stanęła zadyszana na polanie - Czemu aż tutaj uciekałeś? Jesteś kotką, czy kotem?

// przepraszam za jakość
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1793-chaqueta#22506
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime09.04.15 15:45

Shao

Karczmarz rozważył słowa Shao, nie patrząc nawet na jego pieniądze. W końcu gdyby zależało mu na drobniakach, to pewnie wyniósłby się z tej wioski już dawno temu. W tak malutkiej mieścinie jak ta zarobki oberżysty musiały być bardzo, bardzo niewielkie. Pewnie miałby więcej szczęścia żebrząc w Erze.
- Ach, tak, to coś co nasz jaśniepan szlachcic by powiedział. Rozejrzyj się pan trochę po wiosce, co? Widziałeś tam pan jakieś pola, co by można było na nich zepsuć plony? Raczej pan nie widziałeś. To miejsce to zapomniana przez bogów mieścina. Utrzymujemy się tutaj tylko z polowania, rozumiesz pan. Co jest właściwie nielegalne, odkąd nasz miłościwy i dobrotliwy - ostatnie słowa karczmarz wypowiedział z niejaką pogardą - pan to zabronił. Bo przecie jedyną osobą, jaka może polować na ziemiach, jest jaśniepan, w dupę kopany. Znaczy, tak było, ale teraz już i jemu nie wolno polować, bo panienka Selina zakazała. Która jest, rozumiesz pan, czarownicą.
Karczmarz splunął na bok i traf chciał, że ślina poleciała prosto do kufla, który przed chwilą odstawił. Nie wyglądał na przejętego tym faktem.
- Oczywiście nasz jaśniepan, psia jego mać, pewnie uważa, że my, prosty lud, jesteśmy tak samo uciśnięci jak on. Ale nam, rozumiesz pan, polować w lesie wolno, gdyż panienka Selina rozumie, że głód i rozrywka to dwie różne rzeczy, dlatego nie widzi problemu, jeśli raz na jakiś czas ubijemy jelonka - powiedział. Mężczyzna wyrażał się z większym szacunkiem o czarownicy niż o swoim panu, co mogło dać do myślenia.
Więc tak se myślę, panie słońce, że zostałeś pan tu wysłany nie jako rycerz czy ten on inny, a jako skrytobójca. Jak się pan z tym czujesz? - gorzki i cyniczny śmiech starszego mężczyzny jaki zabrzmiał po tej kwestii nie miał w sobie ani grama wesołości. Gdy już się skończył, karczmarz otarł usta i powiedział:
- No, ale po prawdzie, nie wszystkie nasze wiedźmy są miłe. Panienka Selina to jedno, ale pani Abigail potrafi człowiekowi klątwą przyłożyć jak jej podpadniesz. Jak raz złym okiem trafiła jednego drwala, to miesiąc później złamał nogę na ślizgawce! Za nią pewnie nikt by nie tęsknił. To płacisz pan?

Marika Bernarud
Miejsce: polanka na zachód od wioski

- Miau - odparł sarkastycznie czarny kocur. Marika zwyczajnie potrafiła zrozumieć te zwierzęta. Właściwie instynktownie pojęła, że faktycznie go zrozumiała. Kot nie miauknął. On powiedział „miau”.
- Mru mru mru - dodał kręcąc głową. Marika dobrze znała koty i wiedziała, że nie powinny się tak zachowywać. Przez chwilę trudno jej było ustalić czy zwierzę używa mowy ludzkiej czy kociej. Jej instynkt mówił, że odpowiedź leży gdzieś pośrodku. Za dziewczyną, która zdecydowała się wyjść jednak na polankę, coś trzasnęło. Szybki rzut oka za siebie ukazał jej dużego, dobrze wykarmionego jelenia z pełnym porożem. Obok niego stał wilk. Gdzieś z krzaków wykicała para królików. Nagle na drzewa sfrunęły ptaki. Gdzieś w trawie brzmiała sugestia pełzającego węża. Coraz więcej fauny wychodziło z różnych miejsc. To co uderzyło Marikę to cisza. Jedyne odgłosy jakie wydawały z siebie te nienaturalnie spokojne i skupione na niej stworzenia to te towarzyszące oddychaniu. Nie wiedzieć kiedy między zwierzętami znalazła się też kobieta. Na pierwszy rzut oka wyglądała na około trzydziestu kilku lat, jednak co zaskakujące w tej dziczy i blisko zapomnianej przez wszystkich wiochy, czas był dla niej bardzo łaskawy. Jej długie, brązowe włosy spływały falami aż do łopatek. Przyozdobiono je całą masą piór różnych ptaków, głównie drapieżnych. Nosiła prostą, szarą tunikę wieśniaczki, nieco podartą w kilku miejscach, jednak relatywnie czystą. Nie miała na sobie grama makijażu i oczywiste było, że nie ma dostępu do cudów cywilizacji takich jak odżywki do włosów czy perfumy. Mimo wszystko jak na chodzący wizerunek „wiedźmy z lasu” wyglądała na zadbaną. Na szyi miała wisiorek z dużym, białobrązowym piórem. Marika rozpoznała jego poprzedniego właściciela jako jastrzębia, ale mogła się mylić. Nie nosiła butów, ale i nie musiała. Siedziała swobodnie na sporym łosiu, którego – według wiedzy kociego maga – być tu nie powinno.
- Musisz wybaczyć mojemu kotu, dziewczynko z miasta - powiedziała sennym, swobodnym głosem.
- Zwykle nie ma nastroju do rozmów, więc udaje głupiego - dodała z lekkim uśmiechem. Marika zauważyła, że nie tylko ma wszystkie zęby, ale są one tez relatywnie białe.

White Fox
Miejsce: las na zachód od wioski

Podczas swoich łowów Biały Lis miał okazję spędzić wiele czasu w lesie. W końcu ogromna liczba tych biednych zwierząt, które z takim entuzjazmem ścigał i wybijał żyła właśnie w puszczach, kniejach, zagajnikach, na bagnach i temu podobnych miejscach. Właśnie dlatego można było powiedzieć, że wchodzący między drzewa łowca miał spore doświadczenie jeśli chodzi o sztywne, pokryte korą zielsko, które można właściwie zaliczyć do gloryfikowanego drewna na opał. Życiowe doświadczenia nauczyły próbującego podążać za Mariką maga wielu rzeczy. Jedną z nich było następujące. Drzewa nie powinny się na niego patrzeć. Człowiek może przeżyć wiele lat zanim coś podobnego przyjdzie mu do głowy. Czasem nawet uda mu się umrzeć bez rozważania tego problemu. Fox miał mniej szczęścia. Skąd u niego pojawiło się takie – jak ktoś mógłby zauważyć – oczywiste spostrzeżenie? Otóż młody mag był właśnie obserwowany. Przez, no cóż, drzewo. Marika przebiegając obok niego niczego nie zauważyła. Być może jeszcze go tam nie było. Być może była zbyt skupiona na łapaniu futrzaka. Właściwie Fox też niczego by nie zauważył. W końcu, jak to się mówi, gdy chcesz ukryć drzewo i w ogóle, prawda? Problem polegał na tym, że większość z nich tak świetnie się kamufluje w głuszy, gdyż nie posiada wielkich, jarzących się ciepłym, złocistym światłem ślepi i ust. No i to konkretne drzewo wyraźnie nie postarało się, gdyż mierzyło jedynie półtora metra wzwyż. Rekompensowało tę drobną niedogodność faktem, że posiadało kończyny uformowane z gałęzi. Jego stopy i niezgrabne dłonie wydawały się o wiele za duże jak na człowieka. Dobrze zatem, że to co spotkał White Fox było drzewem. Och tak. Drzewa nie powinny też mówić.
- Człowiek mag? - zapytało drzewo dziwnym głosem, który bardziej przypominał szum drzew i trzaskanie płomieni w ognisku niż jakąkolwiek mowę. Niezależnie jednak od brzmienia i skojarzeń, mag zrozumiał każde słowo. Obleciał go przy tym instynktowny strach, który pomógł rodzajowi ludzkiemu wyewoluować.

Garvan Ugar
Miejsce: las na północ od wioski

Garvan mógł być z siebie dumny. Z powodzeniem zastraszył bogu ducha winnego wieśniaka, który już teraz wyglądał jak siedem nieszczęść. Zaraz potem jego mózg o niezbyt wielkich zdolnościach kalkulacyjnych połączył ze sobą kilka kropek.
- Ach, pan jesteś od naszego szlachciury - tak, na wieśniaka ewidentnie spłynęło zrozumienie. - Nie wydaje mnie się, żeby ktokolwiek panu pomógł - powiedział. W jego głosie brzmiał nowo nabyty szacunek zabarwiony strachem. Głównie przed siekierą, ale też i samym Garvanem. Jak owieczka dał się prowadzić w głąb lasu.
- No więc, proszę pana, faktycznie, może i czarownica czy dwie u nas są. Ale, psze pana, one ino złe nie są. Właściwie to nie narzucajo się nikomu, żyjom sobie w krzakach,a  jak kto ma problem jaki, jak choroba jakiegoś spaskudnego złapio, do idą do nich i za może drobną łopłatą sobie mu pomogom. Stary szlachcic nie lubi ich ićko, bo polować nie może, bo zaklinaczka zabrania, a to jego jest lasek, no to żem też bym się proszę pana zdenerwował. Ale - wieśniakowi strach i stres łatwo rozplątywały język. Pewnie też był jednym z tych gadatliwych pijaków. Mężczyzna pocił się obficie przemierzając las.
- ale ogólnie rzecz ujmując, proszę pana, łone szkodzom tylko jemu szlachciurze, on nami się nieprzejmuje ani troszeczbinkę, więc jakby mnie kto pytał, to dla mnie z całym szacunkiem oczywiście, żadnych dziwodziejek tu nie znajdziesz - zakończył ocierając bandażem czoło. Po chwili przez jego twarz przemknął wyraz udręki jaki pokazuje się czasem u pewnego rodzaju ludzi, gdy próbują myśleć o czymś bardziej skomplikowanym niż następny posiłek.
- Ale cosik jestem pewien, że stary szlachciura myśloł sobie, że my tu cierpimy, bo w końcu was przysłał. Przecież nie zrobiłby takiego rozkazu, jakoby wiedział, że one pożyteczne dla uciskanego luda są.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime09.04.15 18:27

- Selina, a reszta... - wtrącił w między czasie - Abigail... powinny być jeszcze dwie, albo jedna przynajmniej - wycenił

Po pewnym czasie, bez względu czy udało mu się rozmówcę pociągnąć za język, zapytał:
- To może jaśnie panna Selina pomocy potrzebuje, co do ochrony słusznej sprawy, albo wyeliminowania złej konkurencji? - wprawdzie Shao nie był obrońcą sprawiedliwości, Paladynem, Inkwizytorem, Łowcą Nagród, ani nikim tego typu... Był kucharzem, który przez przypadek otrzymał magiczny dar, jakiego nie potrafił nawet dobrze kontrolować. Czy przystoi mu decydować o losach świata i wpływach politycznych wielkiej wagi? Przyjemności z opowiadania się po którejkolwiek ze stron i tak by nie odczuł, jednak skoro już wplątał się w tę intrygę, to przynajmniej spróbuje ją zrozumieć do końca, zanim wybierze, co właściwie powinien zrobić.

- Hm... a jak nie zapłacę to spotka mnie gniew wiedźmy? - zapytał z ciekawości, gdy monety brzdękały spadając do wnętrza sakiewki. Chciał sprowokować wydarzenia, tak, aby jak najszybciej spotkać się z którąkolwiek z czarownic.

W dalszej części rozmowy, wstał i kierując się do wyjścia, przystanął nagle. Uniósł do góry ramię, tak, że rękaw od magicznego uniformu opadł pod wpływem grawitacji. Następnie dłoń zacisnęła się w pięść, po czym zmieniła się w żarzącą się skałę.
- W roli wyjaśnień: nie interesuje mnie, czy polujecie, czy nie. Mam znaleźć wiedźmy. Nie powiedziano mi, ile. Nie powiedziano mi, gdzie. Więc ten, który mnie wysłał, przekonany będzie o rozwiązaniu problemu, gdy usłyszy, że wyeliminowałem, powiedzmy, trzy - zaś o istnieniu czwartej się nie dowie, gdyż mogę udawać, jakbym o takiej nigdzie tu nie słyszał. Nie przybyłem aby siać sprawiedliwość, czy ciemiężyć was wobec władcy. Moją rolą jest zrobić coś, czym później przekonam waszego pana, że problem już przestał istnieć.

-----------
3000 - 300 (dłoń żywiołaka magmy) = 2700
Powrót do góry Go down
Chaqueta


Chaqueta
Fairy Tail


Liczba postów : 42
Dołączył/a : 16/03/2015
Wiek : 26

Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime09.04.15 18:55

Zamrugała kilka razy oczami. Powiedziała coś nie tak? A może straciła moce? Wszystko wokół tej wioski było dziwaczne, panienka Bernarud powątpiewała już w samą siebie. Przemyślenia egzystencjalne zawieruszyły jej głowę. Kot, który jej nie zrozumiał, kot który nie chce z nią rozmawiać. Przecież tu można zajść na zawał!
Halo, halo policja? Nie, na takie warunki zlecenia Marika się godziła, chciała chociaż porozmawiać z kocurem, a tu kicha! Nagla, bah! Na polanie pojawiło się niezwyczajnie dużo zwierząt, aż różowowłosej oczka zalśniły. To nie był wzrok kłusownika, ale prawdziwego fascynata światem przyrody. Dawno nie otaczała ją taka gromadka wszystkiego. Węże, ptaki, łosie, wilki, jeżeli to miał być jej  najgorszy i zarazem najlepszy dzień w życiu to komuś zaprojektowanie tego zdarzenia się udało.
- Piękna... - skwitowała, tylko Marika gdy zobaczyła kobietę na łosiu. Taka stara, a taka piękna. Lekko zmrużyła oczy, żeby skupić się na najważniejszych szczegółach i szczególikach. Niektóre rzeczy wydały się jej całkiem oczywiste. Kobieta musiała prawdziwie opiekować się tymi zwierzętami, że były jej tak oddane. Bernarud zrobiło się ciepło na sercu, uniosła lekko kąciki ust.
- Nie jestem żadną dziewczynką z miasta - oburzyła się Marika, nadęła poliki - jestem kotem, własnością Pixela, a nie jakąś tam dziewczyną z miasta.
Mówiła wszystko pewnym siebie głosem. Wypięła pierś przed siebie. Całe to wyrażenie odebrała jak obelgę. Czasem Marika była nieśmiałą osóbką, jednak przy tylu zwierzętach nie śmiałaby pokazać choćby najmniejszej słabości. Doskonale rozumiała to, że te zwierzęta mogą okazać się jej wrogami.
- Spokojnie, nie musisz przepraszać za swojego kota - zamilkła na chwilę - jest powód, dla którego ten kot mnie tutaj sprowadził? Nie chciałam być nieuprzejma, tylko po prostu zastanawiałam się, czy to zwyczajny przypadek, czy coś nadzwyczajnego...
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1793-chaqueta#22506
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime09.04.15 21:19

Idąc tak przez las, po chwili chłopak mógł się zastanowić. Gdzie mogła pójść Marika, w sumie to nie wiadomo. Koty łażą różnymi ścieżkami, ciężko będzie ją wytropić. No ale trzeba to zrobić jak najszybciej, możliwe że zagraża jej jakieś niebezpieczeństwo..
Chłopak na chwilę stanął w miejscu, po czym zastanawiając się nad sobą spojrzał do przodu.
- Tylko czy jej by tak samo zależało jak mnie, pewnie nie. Nawet umierając nikt by nie zwróciłby uwagi. Jestem zbyt naiwny, nawet ich nie znam...
Niestety szukanie sobie przyjaciół na misji, nie zawszę jest opłacalne. Zwłaszcza że chłopak żyje marzeniami, w których to każdy spotkany może być jego przyjacielem. Lecz tak naprawdę zawszę musi radzić sobie sam.

Po chwili jednak został zaskoczony przez gadające drzewo, co było dla niego wielkim szokiem. Bo nigdy nie widział takiego. Oraz kątem oka zauważył Marikę, która znów gdzieś leciała.
- Waa gadające drzewo?!?!?!
Krzyknął troszkę przerażony Fox, po czym nie wiedział co zrobić. Czy strzelić kilkaset znaków ostrzegawczych, czy też ochłonąć. W sumie drzewo zadało pytanie, nie musi być wrogiem. Tak czy siak, trzeba być przygotowanym na unik.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime10.04.15 0:34

- Ile - powiedział zarzucając siekierą na ramie - Jest u was czarownic? - powiedział coraz bardziej się niecierpliwiąc, bo w sumie nie odpowiadał zbytnio jednolicie ile ich jest, bo kto wie czy może czasem jakiś sabat się nie zbiera.
- Po czym jest rozpoznam, gdzie znajdę, lepiej byś tego nie próbował zataić, bo skończysz bez palców, o ile nie bez głowy - mruknął, po czym jedynie rozejrzał się dookoła wypatrując czy czegoś dziwnego tutaj nie ma.
- A teraz następne pytanie, z czego utrzymujecie się w tej wiosce? Hodowli bydła tu nie macie, wy tu ku*wa nic nie macie - odwarknął - Gdzie są zwierzęta, gdzie jest wszystko, odkąd tu przybyłem nic nie zauważyłem. Mówiłeś, że szlachcic poluje, ale tu nie ma na co polować, gdyby było już dawno bym zauważył - w końcu raczej Garvan jest myśliwym, więc nic dziwnego, że jakieś zwierzątko by mu się o oczy obiło.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime11.04.15 20:48

Shao
Miejsce: Karczma...

Ludzie gdy myślą o magmie, wyobrażają ją sobie jako zastygłą rzekę ognia. Zwykle nie zajmują się takimi problemami, jakie właśnie uderzyły z siłą młota pneumatycznego głowę karczmarza. Gdy ręka maga zmieniła się w kończynę będącą miejscami płynną lawą, a miejscami rozpaloną skałą. Gdy ludzie widzą coś takiego, nachodzi ich jedna, bardzo ważna myśl, która nie przyszła do głowy stojącemu w tym wysuszonym drewnianym budynku magowi. Magma kapie. Z ramienia stojącego w drzwiach maga spłynęła jedna, duża kropla. Buchający żar pozbył się jakichkolwiek śladów wilgoci w pomieszczeniu już wcześniej, dlatego teraz gdy kropla upadła na brudną podłogę i natychmiast się przez nią przeżarła, spod stóp maga buchnął płomień.
- Uważaj ty idioto! - wrzasnął karczmarz. Oczywiście ostrzeżenie nie było skierowane przez wzgląd na bezpieczeństwo maga, który i tak nie poczuł nawet żaru czy płomieni. Raczej wynikało to z tego, że Shao właśnie podpalił jego własność, a teraz blokował jedyne wyjście z budynku swoim ciałem. Kolejna kropla zaczęła spadać z jego ramienia.

Marika Bernarud
Miejsce: polanka na zachodzie lasu

Dorosła kobieta oparła podbródek na wierzchu dłoni i uśmiechnęła się błyskając niespotykaną w tych rejonach kraju bielą zębów.
- Pachniesz miastem, jak twierdzą moje owieczki - powiedziała.
- Wybacz, jeśli cię uraziłam - dodała swobodnie i wyraźnie bez wyrzutów sumienia. Zaraz potem pogłaskała zwierzę, na którym siedziała i bez gracji, jakiej ktoś mógłby spodziewać się w tej sytuacji zeskoczyła z niego na ziemię.
- Bonifacy przyprowadził cię tutaj, ponieważ chciałam porozmawiać z łowcami wiedźm... chociaż oczekiwałam więcej niż jednej osoby. Bo jesteś łowczynią wiedźm, prawda? - zapytała słodko, jednak bez wesołości. Wśród zwierząt zapanowała chłodna atmosfera, którą Marika mogła wyczuć instynktownie. W ich postawach nic się nie zmieniło, jednak w ich oczach z „interesującego obiektu w lesie” stała się „potencjalnym celem i/lub obiadem”. Zmiana wydała się nastąpić zanim jeszcze kobieta skończyła mówić, a w powietrzu wystąpiły słabe wibracje Etherano, których źródłem była właśnie kobieta.
- Ach, gdzie moje maniery. Zanim się dowiem jak się nazywasz, podam ci moje imię. Mam na imię Jaśmina, chociaż kiedyś nazywano mnie Seliną Baker - powiedziała.

White Fox
Miejsce: granica lasu na zachodzie wioski

Ponieważ Lis nie zrobił właściwie niczego, to nic się nie wydarzyło. Dalej stał twarzą w twarz z drzewem, które wyglądało na równie zaskoczone jego obecnością, co on istnieniem drzewca. Ale z drzewami ciężko to stwierdzić, mają trochę odmienną mimikę twarzy. Czy raczej, nie mają twarzy. Drzewo zrobiło krok w stronę maga. Teraz dzieliły ich tylko trzy metry. Złocisty płomień wewnątrz pnia półtorametrowego stwora nie dawał z siebie żadnego wykrywalnego ciepła i w połączeniu z zawirowaniami Etherano dostarczał właściwie już niepotrzebnych dowodów na to, że stworzenie jest magiczne.
- Człowiek, mag, zabójca? - wydukało drzewo tym swoim przedziwnym głosem, który przypominał trzask gałęzi i szum liści.

Garvan Udgar
Miejsce: lasek na północy od wioski

Wieśniakowi język rozplątywał się bardziej i bardziej.
- Wybacz panie, ale nie wiem jak obecnie wyglądają panienki Selina i Sabrina - odparł, jednak bardzo chciał się przydać.
- W końcu wiedźmodziejki mogą zmieniać wygląd jak chcom. Ale panienka Sabrina jest młoda i ma jasne włosy, a panienka Selina starsza i brązowe... i są wiedźmami, tak sobie myślę, że po tym pozna pan - wyrzucił z siebie ze strachem.
- A panią Abigail poznasz pan po tym, że to jedyna starucha w okolicy i będziesz potem pan martwy - dodał. Na temat źródła utrzymania miał więcej do powiedzenia.
- Widzisz pan, proszę pana, u nas zwierzęta w lesie są bardzo mądre, jakby zaczarowane. Co jakiś czas przyjdzie jelonek i będzie czekał aż go ustrzelimy, zupełnie jakby wiedział co go czeka. Tak sobie myślę, że to panienka Selina nam je przysyła, żebyśmy nie pomarli z głodu. A wcześniej ze zwykłego łowiectwa, zanim panienki się sprowadziły trzy miesionce temu
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime11.04.15 22:11

- To nie tak miało wyglądać... - powiedział Shao swoim powolnym głosem, dezaktywując zaklęcie. Był prawdopodobnie najgłupszym magiem wśród wszystkich niewykształconych kretynów, jakich można było znaleźć w królestwie.

- ...w każdym razie miło by było, jakbyś wskazał mi drogę do tej Seliny, bo nie chcesz przecież pokazać mi drogi wybiegając błagać ją o pomoc i ratunek. A umiem więcej ognia. - zakończył niegramatycznie, bo przecież już i tak ogadał się aż za dużo a rozmówca i tak nie reagował na jego słowa.

Shao usłyszał odpowiedź, albo nie, w każdym razie, po odczekaniu chwili wyszedł z budynku. Gdyby był jakimś czarnym charakterem, to pewnie bardzo klimatycznie, właśnie w tej chwili, karczma rozleciałaby się na kawałki z powodu uderzenia meteorytu. Jednak to nie był jego styl. Shao chciał dawać ludziom powody do wytchnienia i trosk, nie zaś do zmartwień.

I tak oto, ponownie, przywitało go centrum wioski.

--------------
2700MM + 300 = 3000MM


Ostatnio zmieniony przez Hot Masterchef dnia 12.04.15 10:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Chaqueta


Chaqueta
Fairy Tail


Liczba postów : 42
Dołączył/a : 16/03/2015
Wiek : 26

Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime11.04.15 22:44

- Nic się nie stało, ale nie lubię być nazwana "miastową". Nie pasuje mi to po prostu - powiedziała bez przekonania. Coraz bardziej czuła się w tym miejscu osaczona. Patrzyła na każdego zwierzaka. Wszystkie były niezmiernie oddane kobiecie, Marika nie mogła czuć się tutaj bezpiecznie. Jej magia mogłaby nie zadziałać na wiedźmę. Spoglądała nerwowo po całej polance, wydawać by się mogło że wygląda jak przerażona kotka.
- Że co? Że niby jestem łowcą czarownic? - oburzyła się od razu Marika i nadęła poliki - jestem syreną, członkinią gildii magów Mermaid Heel.
Nie chciała by ktoś na nią mówił łowca czarownic. Na dobrą sprawę Marika nie przeczytała, nawet zlecenia po prostu poszła na misję  z jakimiś przypadkowo spotkanymi ludźmi. W jej oczach można było zobaczyć prawdomówność, bo po co kot miałby kłamać?
- Miło mi Cię poznać - uśmiechnęła się - nazywam się Marika Bernarud i jak już wcześniej mówiłam jestem kotką Pixela - powiedziała wszystko z naciskiem na kotkę. Chciała udowodnić tej kobiecie, że nie musi od razu robić z niej wroga. W końcu co Marisia zrobiła? No właśnie nic nie zrobiła, a od razu bojowo się do niej nastawiają.
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1793-chaqueta#22506
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime13.04.15 2:06

- Martwy? - powtórzył za tym kompletnym kretynem, który ledwo umiał cokolwiek poza rąbaniem drzewa. Od raz miał ochotę wieśniakowi wyrwać oczy i je zjeść - Mów co masz na myśli - warknął ostrzegawczo. Lepiej by ten pijaczyna zwracał uwagę na swoje słowa. On martwy? - Zobaczymy kto zdechnie pierwszy - pomyślał, po czym słuchał dalej wieśniaka. Na razie się zastanawiał po co niby wiedźmy miałyby zaczarowywać zwierzęta skoro mogły to zrobić bez niczyjej wiedzy, a stary szlachcic nawet by nie próbował nikogo wynajmować. Kanibal podrapał się po łbie myśląc i próbując poukładać sobie fakty jakie zebrał o swoich przyszłych zdobyczach. Oraz myślał jak będzie smakować potrawka z wiedźmy...
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime18.04.15 14:39

Shao
Miejsce: Karczma?

Okazało się, że wyłączenie zaklęcia, które do tej pory zapewniało mu ochronę przed płomieniami w których stał Shao nie było jego najbystrzejszym pomysłem. Zwłaszcza z długim warkoczem sięgającym do pasa, który po utracie wspomnianej ochrony natychmiast zajął się ogniem, podczas gdy sam kucharz wygłaszał swoją krótką przemowę. I samo to nie byłoby takie straszne, gdyby nie fakt, że ten sam los spotkał jego spodnie. W tym momencie maga ogarnęło absolutne i instynktowne przerażenie, które pomogło ludzkiemu gatunkowi wyewoluować. Oczywiście na tym etapie płomienie sięgały już jego głowy, gdyż niestety włosy palą się bardzo szybko. Należy dodać, że w ogniu powoli stawała również sama karczma, odcinając jedyne wyjście karczmarzowi, który z przerażeniem rzucił się za ladę wrzeszcząc słowa, które nie zostały zarejestrowane w pochłoniętym paniką umyślę maga. Szczęśliwie on sam miał bardzo blisko do wyjścia. Pytanie czy miał dość rozsądku, by coś z tym zrobić.
Stan: Więc... palisz się. Niezależnie od tego co zrobisz, skończysz z oparzeniami drugiego stopnia. Może jednak być gorzej, więc radziłbym przemyśleć następną akcję. Pełny stan dostaniesz jak już przestaniesz płonąć.

Marika Bernarud
Miejsce: polanka na zachodzie lasu

Starsza kobieta patrzyła na Marikę jakby oceniała wyjątkowo ciekawy okaz kota. W pewnym sensie  tak było, jeśli ktoś nie zawracał sobie głowy szczegółami.
- Kotką mówisz. Oczywiście, jak chcesz. Może być, że kotką. Jednak jestem pewna, że przyszłaś tu pozbyć się czarownic. Być może cię zaskoczę mówiąc, że jestem jedną z nich - powiedziała pogodnie samozwańcza wiedźma, po czym kichnęła. Boso w lesie musiało być jej raczej chłodno.
- Moje imię, które nadali mi rodzice, brzmiało Selina Baker. Chociaż odkąd poznałam mądrość Matki Ziemi, sama nazywam siebie Jaśmina - przedstawiła się zachowując się tak, jakby kichnięcie nie miało miejsca.
- I w tym momencie planuję dać ci dwa wybory. Pierwszy, czyń swoją powinność. Zaatakuj mnie. Właściwie kto wie, kompetentny mag być może da sobie radę z taką prostą dziewczyną ze wsi jak ja - powiedziała rozglądając się dookoła po swoich zwierzęcych towarzyszach. Z gardła wilka dobiegł cichy warkot.
- Opcja druga. Czyń swoją powinność. Tylko troszkę mniej. Zabij pozostałe dwie wiedźmy. Hej, nawet ci pomogę, chociaż tylko trochę. Zwłaszcza moja młodsza siostra Sabrina mi przeszkadza. Przynieś mi jej różdżkę, a ja stąd odejdę, przynajmniej tymczasowo, i wszyscy pomyślą, że zginęłam razem z innymi. Wybór należy do ciebie, moja słodka kotko z miasta - zakończyła uprzejmie wiedźma. Wyglądała, jakby nie planowała używać siły, przynajmniej jeszcze nie. Zwierzęta zaś czekały napięte jak dobrze naoliwiona, naciągnięta cięciwa kuszy.

Garvan Udgar
Miejsce: lasek na północy od wioski

Pytanie Garvana, czy raczej sposób w jaki je zadał, nieco wstrząsnęły wieśniakiem, jednak zdołał wydukać z siebie odpowiedź.
- Bóg mi świadkiem, że panienki Selina i Sabrina są miłe, a i ich moce raczej straszne, jak to wiedźmy -[/i] powiedział drżącym głosem.
- Jednak pani Abigail to coś innego, wiesz pan. Jedno jej spojrzenie, mówił mi tato, potrafi przekląć człowieka w żabę, a jej śmiech przywołuje burzę - mówił coraz ciszej.
- Była tu jeszcze zanim panienki Selina i Sabrina przyszły na świat, proszę Pana - mówił dalej.
- To ona nauczyła je wszystkiego co wiedzą, gdy wróciły odmienione w wiedźmodziejki, rozumiesz pan - zakończył dramatycznie i nerwowo przeżegnał się, rozglądając się w przerażeniu po lesie, zupełnie jakby coś lada chwila miało go dopaść.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime18.04.15 16:22

Wiedza Shao na temat tego, jak kontrolować magię, pozostawiała wiele do życzenia. Widząc, jak właśnie podpalił się własnym płonieniem, krzyknął z przerażenia, co wywołało pirokinezę transportującą ogień hen daleko od niego, aż po półki za ladą sklepową. Również wszelki ogień z ubioru jak i ran uciekł od maga dzięki jego odruchowemu krzykowi.

Tak więc już nie było już przy nim ani lawy, ani ognia. Wreszcie wyłączył zaklęcie, ale czy na pewno?

Istniał jednak płonący budynek.

Shao ruszył do wyjścia. Nie mógł biec, gdyż spowalniała go kilkukilogramowa gaśnica. Miał nadzieje, że wyjdzie z budynku. Na zewnątrz opatrzy swoje rany (wszak każdy mądry który bawi się ogniem, jest przygotowany na ewentualne poparzenia), lub będzie śledzić dalej karczmarza, z dwiema nadziejami: że rany mu na to pozwolą i że ów wieśniak pokieruje go do jednej z czarownic. Wszak chwilę temu ktoś wypytywał o wiedźmy, a później, grożąc, sprawił że karczma stanęła w płomieniach.

To nie tak miało być.

Nie wszystko zawsze wychodzi po naszej myśli. Pocieszyć się można jednak faktem, że w obecnym zestresowanym stanie, wszystko co płonie odsuwa się od Shao dzięki podświadomemu używaniu pirokinezy. On zaś wychodzi.

***

Po pewnym czasie zmienił jednak zdanie.
Skoro wg. mieszkańców, problem w wiosce nie istnieje, gdyż nie ma w wiosce "złych wiedźm niszczących plony" (właściwie, to wcale nie ma lokalizacji do ich siania), tę informację pójdzie przekazać zleceniodawcy.

--------------
z/t, chyba że będę miał anulowane rany (czy jakieś niewielkie obrażenia), ponieważ zaklęcie zadziałało w sposób niezgodny z KM i zaatakowało obiekt który nie miała prawa zaatakować wg KM.

Tak to bez z/t
--------------
2700MM
--------------
Albo to nie powinno tak zadziałać, albo odkryłem jakieś wykoszone zastosowanie swojego lamerskiego zaklęcia. Choć myślę, że jednak nie powinno. To tak, jakby żywiołakowi wody skapały palce na podłogę i przez to stracił dłoń po wyłączeniu transformacji. Ale żywiołak ma ciało z żywiołu trzymające się kupy więc się nie rozpada sam z siebie. Zwłaszcza od grawitacji ziemskiej. Atomy żywiołu żywiołaka są połączone, jakby to było jego ciało - skóra, mięśnie, kości, żyły itd, tylko z innych substancji.

Zaklęcie zadziałało w sposób inny niż wynika to z opisu. Nie będę tu spojlerować swojej KM. Gramy w określonym systemie a nie narcystycznie zmieniamy wszystko na swoje widzi mi się.

Nie zmieniamy tu zasad regeneracji MM, zaklęć, nie przekręcamy misji na inna niż na taką na jaką gracz chciał się zapisać, itd. Proszę o z/t bo nie chcę grać z następnym Cezikiem. Nie po to się pisze te 2 dni KM by zaklęcie atakowało na innych zasadach i to do tego jeszcze użytkownika. Albo o dostosowanie się do zasad panujących na forum i anulowanie ran i zniszczeń na misji, bo one nie miały racji bytu, by powstać wg mojego opisu akcji i j... karty magii.


Ostatnio zmieniony przez Hot Masterchef dnia 20.04.15 12:10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime19.04.15 21:58

- Coś tu grasuje po lesie? - spytał spoglądając na tego brudnego wieśniaka jak na zwykłego ciecia - Patrząc na ciebie wyglądasz jakby miała tutaj ta cała Stara Wiedźma wyskoczyć zza drzewa, że o niej tak mówisz - rzucił wbijając siekierę w ziemię. Jedynie sam się rozglądnął na wszelki wypadek, gdyby coś miało nagle zaatakować. O jasną cholerę tutaj chodzi... Tyle tu wiedźm, Szlachcic nie może polować, wiedźmy wysyłając zwierzęta, by karmić wioskę. Wszystko wyglądało tak jakby miały tutaj zrobić osadę pełną czarownic. Może zbliżał się jakiś sabat?
Powrót do góry Go down
Chaqueta


Chaqueta
Fairy Tail


Liczba postów : 42
Dołączył/a : 16/03/2015
Wiek : 26

Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime19.04.15 22:40

- Taka piękna kobieta jest wiedźmą?! - krzyknęła głośno Marika, to dopiero kobieta ją zdziwiła, gdy zdała sobie sprawę z decybeli jakie wydała zasłoniła sobie na chwilę usta ręką - Nie wiedziałam, ze wiedźmy są takie piękne. Tak, jestem kotką, chociaż nie wyglądam w duszy jestem kotem.
Była kotem i nikt, ani nic nie mógł temu zaprzeczyć. Rasowy różowowłosy kot, jedyny w swoim wydaniu! Bóg pomylił się dając jej ciało człowieka, albo zrobił jej niewygodnego psikusa. Nigdy nie czuła się ludzka, a swoje wybory opierała na instynkcie.
- W takim razie będę zwracała się do ciebie Jaśmino - uśmiechnęła się, zamilkła na chwilę i postanowiła do końca wysłuchać Selinę. Nie chciała jej zabijać ze względów etycznych. Jak ma zabijać kogoś kogo traktuje jak bliźniego? Nie każdy dobrze traktuje zwierzęta, przecież Marika dałaby jej nobla gdyby mogła!
- Szczerze? Naprawdę nie wiem na jaką misję poszłam i serio nie chciałabym, żeby taka wspaniała osoba jak Pani zginęła. Dawno nie widziałam osoby z takim sercem dla zwierząt. Moje serce na pani widok topnieje - nawet nie musiała ściemniać. Mówiła prosto z jej kociego serduszka, po prostu nie chciała krzywdzić żadnego zwierzaka.
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1793-chaqueta#22506
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime20.04.15 15:12

Shao
Miejsce: płonąca karczma

Pożar wywołany przez Shao rozprzestrzeniał się o tyle szybciej, że kucharz zdecydował się przenieść parzący płomień ze swojego mocno przysmażonego ciała w głąb budynku – ku karczmarzowi. Ponieważ nie zawracał sobie głowy płomieniami go otaczającymi, to sala paliła się coraz mocniej i mocniej, wypełniając pomieszczenie gryzącym dymem. Przynajmniej mag chwilowo się opamiętał. Niestety z jego długiego warkocza do tego czasu już nic nie zostało, a większość jego głowy pokrywały poparzenia. Płomień na szczęście nie sięgnął twarzy, jednak zostawił swoje znamię przy prawym uchu, dając nikłe szanse na odrośnięcie włosów. Do tego całe ubranie maga było mocno przypalone. Co więcej, jego nogi były w raczej opłakanym stanie. O ile mógł jako tako chodzić, a lewa noga wyszła prawie bez szwanku, to prawą miał silnie przypaloną, co uniemożliwiało mu szybszy bieg lub forsowny marsz. Gaśnica, która spowolniłaby nawet zdrowego Shao, wcale mu nie pomagała. Ból temu towarzyszący był okropny, jednak kucharzom przypalenia nie są całkiem obce, dlatego dało się je znieść. W każdy razie Shao nie mdlał, przynajmniej jeszcze nie. Lawa oczywiście nie wyparowała. Ostygła jednak nieco, dlatego ponowny wybuch płomieni nie groził mu prędko, w końcu to była tylko drobna kropla. Kucharz zakrztusił się też trochę dymem, jednak udało mu się opuścić szybko pogrążający się w ogniu budynek. Wewnątrz mag usłyszał wrzask człowieka, który nie dysponował magią, która pozwala na odsunięcie morderczego ognia od siebie. Ludzie, którzy do tej pory chowali się w budynkach, wybiegli i stali obserwując tak Shao, jak i pożar. Mieli w oczach determinację. Grupka sześciu mężczyzn z pomocą jednej kobiety trzymała napełnione wodą wiadra. Kilku z nich miało też narzędzia, które ścisnęli mocniej widząc tak Shao przyglądającego się płomieniom i słuchającego wrzasków umierającego karczmarza. Chociaż mężczyźni i kobieta nie wyglądali na przesadnie silnych, to w obecnym stanie Shao nie mógł mieć nadziei, że uda mu się uciec. Oczywiście mógł polegać na swoim srebrnym języku, który do tej pory rzadko go zawodził.
- Będziesz pan tak stał? Pomóż no, panie mag! - krzyknął największy mężczyzna dzierżący siekierę. Prawdopodobnie przywódca. Cóż, jaka wioska, taka gniewna tłuszcza. Przy akompaniamencie wrzasków, budynek powoli zajmował się płomieniami coraz bardziej, grożąc rozprzestrzenieniem się ognia na pozostałe budowle po tej stronie drogi.

Stan: utrata warkocza i sporej części włosów z tyłu i po prawej stronie głowy. Lekkie poparzenia lewej nogi, zwłaszcza łydki, wystarczy bandaż. Poważne poparzenia prawej nogi, głównie łydki i uda. Bieg – niemożliwy. Do naprawy, ale bez użycia silnej magii w najbliższym czasie zostanie blizna. Postrzępione ubranie. Lekki kaszel. Dalej 2700 MM. Silny ból głowy i nogi. Słabe poparzenia pleców, ledwo się liczy jako pierwszy stopień.
Gramy na forum fabularnym, więc żeby zrobić z/t, musisz opuścić najpierw lokację. Przez co przykro mi, ale że nie posiadasz magii teleportacji, Twoja postać musi taką czynność wykonać. Oczywiście w żaden sposób ci tego nie bronię. Ale i nie ułatwię. Oczywiście nie dostaniesz nagrody za misję, której nie wykonasz.
Mam nadzieję, że odpisałeś już sobie 500 klejnotów w banku, jeśli nie, to przypominam o tym po raz kolejny.


Marika Bernarud
Miejsce: polanka...

- To urocze, nie wiedziałaś na jaką misję idziesz, tak jakby jakikolwiek mag by coś takiego zrobił. Cóż, to nieistotne, złotko - zaśmiała się perlistym śmiechem wiedźma.
- I nie musisz mi schlebiać. Wystarczy, że wybierzesz jedną z opcji. Cóż, wydaje mi się, że chylisz się ku tej drugiej, popraw mnie proszę, jeśli się mylę - dodała pogodnie, podchodząc bliżej Mariki. Nie wyglądała, jakby spodziewała się poprawek.
- Zatem moja propozycja brzmi następująco. Zignorujesz mnie. Pójdziesz polować na moje - tu kobieta przestała na chwilę mówić by mieć czas na lekkie prychnięcie i drwiący uśmiech - siostry. W zamian za przeoczenie takiej biednej, bezbronnej kobiety jak ja, zwierzęta w lesie nie będą ci wrogie. Może nawet trochę pomogą.... - mówiła ciągle, jednak zaraz potem szarpnęła głową i odwróciła się w stronę, z której kotka przybiegła. Mała wrona leciała ponad drzewami ze wschodu i wylądowała wiedźmie na wyciągniętym ramieniu.
- Wygląda na to, moja miła kotko z miasta, że któryś z twoich towarzyszy zacząć podpalać wioskę - powiedziała napiętym, mocno poirytowanym głosem. Wbijała też swoje duże, migdałowe oczy w las, zupełnie jakby mogła zobaczyć przez gąszcz płonące budynki.
- Na twoje szczęście wiem, że nie masz z tym nic wspólnego, bo leżałabyś tutaj z rozerwanym gardłem - powiedziała tonem zupełnie obcym kotce, jakiego nie spodziewałaby się po tej łagodnej kobiecie. Lodowaty głos sprawiał, że gdyby kotka posiadała kocie uszy, to z pewnością by je sobie położyła. Musiała się jednak zadowolić gęsią skórką i dreszczami.
- Obawiam się jednak, że moja siostrzyczka nie posiada moich uszu i oczu, więc martwi mnie los tego biedaka, który był z tobą wcześniej - dodała już nieco milej, chociaż dalej chłodno.

Garvan Udgar
Miejsce: las na północ od wioski

Przesłuchiwany przez Garvana mężczyzna z wyraźną ulgą przyjął opuszczenie siekiery i wbicie jej w ziemię. Za to pytanie, jakie usłyszał, wywołało u niego dreszcze.
- W-w nocy czasami - zaczął roztrzęsionym głosem - po lesie chodzą drzewoludzie - powiedział z głosem przesyconym grozą.
- Wszyscy w wiosce wiedzą, że nocą nie wolno opuszczać domów, gdyż to pora zwierząt i roślin, proszę jaśniego pana - kontynuował ze strachem. Rozglądał się przy tym i obserwował podejrzliwie konary drzew, jakby miały się na niego rzucić.
- W końcu to wiedźmy! Pogoda, natura, sam los i bogowie padają przed nimi na kolana! Wszyscy wiedzą, że kto sprzeciwia się czarownicy, tego spotyka śmierć - krzyknął dramatycznie. Właściwie na miejscu byłby piorun przecinający niebo w tym momencie, jednak niebo było czyste i błękitne, dlatego nie było na to szans. Zamiast tego drzewa zaszumiały i kilka gałęzi trzasnęło, chociaż dzień był raczej bezwietrzny. Poza tym w lesie panowała absolutna, wręcz nienaturalna cisza. Byli całkiem sami, Garvan i jego ofiara, a gdzieś w kącie umysłu kanibala pojawiła się sugestia myśli, że być może nie podoba mu się taka sytuacja tak bardzo, jakby się tego spodziewał.
Powrót do góry Go down
Gość


avatar



Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime22.04.15 16:08

Garvan dość mocno szarpnął swoją szyją raz w lewo, raz w prawo kompletnie bagatelizując słowa na temat tego kto spotka czarownice tego spotka śmierć. Puste słowa bez pokrycia dla niego nic nie znaczyły dopóki nie zobaczyłby tego na własne oczy.
- Drzewo ludzie... brzmi jak kiepska bajka dla dzieci, które nie chcą spać - splunął na ziemię po czym zaczął rozglądać się po drzewach czy nie ma na nich jakiś dziwnym rys, które mogłyby przypominać twarze. Wziął siekierę do rąk, po czym wycelował w głowę wieśniaka, by pozbawić go życia, wystarczyło mu właściwie to czego się dowiedział. Koniec tego kompletnego pieprzenia, gdy tylko go zabije to zetnie drzewo tak, by spadło na tego idiotę, po czym siekiere położy gdzieś blisko jego roztrzaskanej głowy, by było, że po prostu krew padła na nią, gdy jego baniak pękł na kawałki.
- Pora zacząć polować - powiedział sam do siebie, po czym zaczął chodzić po lesie wszukaniu czegokolwiek lub kogokolwiek, kto mógłby go doprowadzić do wiedźm.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Wioska - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wioska   Wioska - Page 2 Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Wioska
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 8Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
 Similar topics
-
» Wioska
» Wioska Aston
» Wioska u podnóża góry
» Wioska w centrum wyspy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Fairy Tail New Generation :: Archiwum starego FTNG :: Archiwum fabuły :: Tereny zewnętrzne :: Równina Fiore-
RadioAoi.plHalo PBFPBF ToplistaWioska - Page 2 Eca5e1iI love PBFPBF Toplista~**~.: ANIME TOP100 :.Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie