Przyjął! Udało się zmusić go do założenia obroży i nie było to nawet jakoś specjalnie trudne. Zapewne wystarczyło go też zwyczajnie poprosić, a Iv odwaliła jakąś przesłodzoną szopkę. Nie zdziwiłabym się gdyby ten zamaskowany gostek siedział w jakichś krzakach i filmował mając nadzieję na coś więcej. Taaaak, to z pewnością przyniosłoby Ivrinie, a pośrednio też Mistrzowi całkiem spory rozgłos.
Przytaknęła kiwając głową i nie mówiąc nic w obawie, że jak tylko otworzy usta po tym durnym pocałunku to rzygnie, a gdy Nyato się obrócił natychmiast zaczęła trzeć wierzchem dłoni usta próbując zmyć ten smak. Chłopak był z pewnością słodszy niż kilogram karmelków, ugh, co tez jej strzeliło do głowy, by go lizać? No nic, zniknął, miejmy nadzieję, że już nigdy się nie spotkają, bo dla kotołaka mógłby to być szok, a na razie poziom irytacji u Ivriny drastycznie wzrastał. Zrypane popołudnie, brak Mistrza, cukierek w staniku i szyderczy śmiech Klodoyi dopełniały beznadziejność tego dnia. Standard. Dobrze przynajmniej, że się patyk wstrzymywał do momentu rozstania "altanowych kochanków". Z resztą wiedział co robi, jakby zaczął rechotać wcześniej, to Iv z pewnością złamałaby go na kolanie, nawet jeśli do zniszczenia magicznego przedmiotu potrzeba wyniszczającego zaklęcia, a o corocznym impregnowaniu mógłby w ogóle zapomnieć.
[z/t]