Bitter płakała rzewnymi łzami gdy dowiedziała się, że jej towarzysze nie podzielili jej losu, jakim był błysk zielonego światełka nad głową. Żegnała ich długo i nie obyło się bez przytulasków "na misia". Jednak kiedy tylko odwróciła się i pomyślała o przygodzie, jaka ją czeka, szeroki uśmiech natychmiast wrócił na jej twarz. Nie potrafiła się długo smucić. Nie w takiej sytuacji.
Do kwater popędziła jak na skrzydłach. Z radości niemalże unosiła się nad ziemią. A może rzeczywiście się unosiła? Kto wie, w końcu powietrze cieszy się razem z małym rudzielcem, może pozwoliło jej na chwilę zapomnieć o grawitacji. Co ciekawe, przez całe zadanie nie miała okazji skorzystać ze swojej magii, a i tak została przyjęta. Gdy tylko o tym pomyślała, ogarnęło ją wrażenie, że jest po prostu super. Doskonałe, wiedzieć, że jest się super. Rodzice będą z niej dumni, ucieszą się, że zakwateruje się niedaleko od nich. Tyle wygrać.
Na miejsce dotarła już stąpając po ziemi. Starała się nawet wyglądać poważnie, ale niezbyt jej to wychodziło. Była zbyt szczęśliwa.
Podążała za instrukcjami.