IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Dom Aarona

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Aaron Irvine


Aaron Irvine
Lamia Scale


Liczba postów : 15
Dołączył/a : 05/05/2016
Wiek : 30

Dom Aarona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Dom Aarona   Dom Aarona - Page 2 Icon_minitime09.05.16 1:45

First topic message reminder :

”Home: Hope lays here”

Mój dom został wybudowany w architekturze, którą w innych częściach świata można by nazwać – „stylem rzemieślniczym”. Przylega frontalnie do jednej z głównych dróg Hargeon przebiegającej przez dzielnicę kupców. Na moje szczęście, nie jest to jednak ścisłe centrum i mogę sobie pozwolić na odrobinę zieleni na terenie mojej posesji.
Dom składa się z dwóch części – nieużywanych przeze mnie do tej pory stajnio-garaży oraz dwukondygnacyjnej partii mieszkalnej. Wchodząc do niego, po prawej stronie ujrzymy duży salon z drzwiami balkonowymi prowadzącymi na frontalny, zamknięty taras. W samym pomieszczeniu znajdziemy zaś zwyczajne meble służące codziennym zadaniom. To, nieco staroświecką sofę z identycznym stylistycznie fotelem w komplecie. To niski, duży stolik do herbaty. Na prawej ścianie zaś dwie rozbudowane komody – niższą, z alkoholem, oraz wyższą, wypełnioną najróżniejszymi książkami.
Należałoby nadmienić, że podłoga w całym domu wykonana jest z przepięknego, orzechowego drewna – nieco podniszczonego, nadającego tym samym domu magicznego, tajemniczego charakteru. Jeśli zaś idzie o kolorystykę, jest ona utrzymana w ciepłych tonacjach, od beżu do brązu – z nielicznymi wyjątkami.
Stojąc przy drzwiach frontowych, nie znajdziemy się jednak w korytarzu, a w części większego pokoju dziennego, w którym zazwyczaj przebywam. Znajdują się tutaj najróżniejsze sprzęty domowego użytku – fortepian, ciężkie biurko za którym znajdziemy długi i wysoki, wypełniony do granic niemożliwości książkami regał. Zaś gdy spojrzymy w głąb domu – ujrzymy półotwartą kuchnię, przylegającą do ściany oddzielającej pokój dzienny od salonu.
Na tyle pomieszczenia znajdziemy kątowe schody prowadzące na drugie piętro – znajdują się tam dwa pokoje mieszkalne, garderoba oraz łazienka obecnie jeden tychże pokoi przerobiłem na gabinet, który jest jednym wielkim regałem na książki, z wygodnymi miejscami do czytania przy oknach. Na zagospodarowanie reszty przestrzeni jednak nie miałem pomysłu, gdyż jako osoba samotna, za bardzo nie miałem się jak podziać w tym domu, który bądź co bądź kupiłem za wszystko co miałem.

- - - - -

„And it feels like home”

Powroty do domu zawsze były dla mnie trudne. No… to mamy drugi powód moich ciągłych spacerów po mieście. Tam, na ulicy – w dokach, parku czy też na rynku… tam zawsze ktoś jest. Ktoś do kogo można otworzyć usta i porozmawiać o rzeczach błahych, nieistotnych. No bo w końcu tym człowiek żyje prawda? Nawet nephilim posiada takie potrzeby – jakby nie patrzeć Maslow był bardzo mądrym człowiekiem i potrzebę przynależności umieścił jako jedną z najważniejszych po bezpieczeństwie.
Tym razem jednak nie miałem się czym martwić, miałem gościa. I to gościa, którego tak długo nie widziałem. Możecie próbować sobie wyobrazić, jak to jest po tylu miesiącach samotności i zdawkowych, płytkich rozmów z ludźmi, których możemy co najwyżej nazwać znajomymi… jak to jest zobaczyć znajomą twarz. Dobra, może trochę przesadzam z tą znajomą twarzą, Galahad ani trochę nie wygląda znajomo. Za to jego zachowanie, przeciwnie, zmianie nie uległo.
Otworzyłem drzwi i stojąc w progu zaprosiłem gościa gestem. Byłem przemoczony do suchej nitki.
- Mam nadzieję, że mi pan wybaczy – pójdę się przebrać w coś bardziej… suchego – zaśmiałem się zamykając drzwi za Galahadem. – Proszę, rozgość się. – Wskazałem dłonią na salon, w szczególności na barek wypełniony wszelkiego rodzaju alkoholami, w tym cydrem i miodem pitnym, do których miałem szczególne upodobanie.
Zrzuciłem z siebie buty, jeden o drugi, oraz rozpiąłem mokrą koszulę i ściągnąłem ją z siebie, zostając w samych spodniach. Mokre ubranie rzuciłem na blat w kuchni i skierowałem w stronę schodów.
- Uświadczyłbym pana czymś do przebrania, ale nie jestem pewien czy znajdę cokolwiek w pańskim rozmiarze – rzuciłem wchodząc na górę. Sam cholera miałem mało rzeczy w swoim rozmiarze… Mało kto może sobie wyobrazić to co przeżyłem kilka miesięcy temu, jakby ktoś nagle uciął mi stopy – straciłem ot koło czterech cali wzrostu. Nie będę przybliżał okoliczności tego wydarzenia – Galahad zapewne będzie chciał o tym posłuchać, gdy tylko przestaniemy grać w tą durną grę „zgadnij kim jestem”,
Przebranie zajęło mi niecałe dwie minuty, zrzuciłem z siebie wszystko co mokre i wrzuciłem do kosza na pranie. Ubrałem na szybko jakąś czystą bieliznę i moje ulubione, czarne spodnie z szelkami i koszulę w tym samym kolorze. Odwiedziłem jeszcze łazienkę, by wytrzeć włosy w suchy ręcznik, po czym zszedłem na dół i rozsiadłem się w salonie uprzednio biorąc z barku szklankę, którą wypełniłem do połowy cydrem.
- Mogę czymś uraczyć? – zapytałem nim rozwaliłem się na sofie, Galahad mógł rozsiąść się drugiej. Siedziałem chwilę w milczeniu, pozwalając gościowi na zaklimatyzowanie się i ewentualne prośby. Wyciągnąłem z kieszeni jeden z tysiąca walających się po całym domu rzemieni i związałem włosy, gdyż jeszcze wilgotne bardzo mnie denerwowały przylegając do twarzy.
Naprawdę zabawnie się grało – powiedziałem cicho z poważną miną po czym uśmiechnąłem się półgębkiem, upijając trochę ze szklanki. Spod stolika wyciągnąłem paczkę papierosów i mosiężną popielniczkę. Włożyłem jednego do ust i odpaliłem go, naświetlając końcówkę. Tak… ta charakterystyczna łuna. Zastanawiam się kiedy szczena mu opadnie. Chociaż w sumie skąd mógłby wiedzieć, że „ja” to „ja”. W końcu język człowieka i jego myślenie, podlega zasadzie jakości – lub też inaczej – zasadzie domniemania prawdy, czyli sam fakt, że przedstawiłem się jako Jamie Brown powinien być odczytany jako aksjomat w kontaktach interpersonalnych. No ja niegrzeczny. – Niech pan nie będzie zły o tą małą gierkę z panną Darią. Od razu wyczułem pańskie intencje i chciałem przeprowadzić pewną rozgrywkę.p. – Zamieszałem swoim cydrem i pociągnąłem jednego bucha papierosa. – Szkoda, że się rozpadało. A mogło być tak fajnie… – westchnąłem na pozór rozczarowany.  – To co panie Galahad? Widać, że za panem długa droga. – Spojrzałem za okno, deszcz równo zacinał i raczej nie zanosiło się, ażeby w najbliższym czasie pogoda miała ulec poprawie. – Chyba mamy wystarczająco dużo czasu, żeby opowiedział pan jedną ze swoich historii… – spojrzałem na niego znacząco i utrzymałem to spojrzenie przez chwilę, po czym zaśmiałem się rozładowująco. – Chociaż nie sądzę by pańska „opowieść” była przeznaczona dla mnie, o co zresztą mam wyrzutów – dodałem po krótkiej chwili. Po tym skupiłem swój wzrok na szklance i podziwiałem złocistą barwę trunku – słuchając co gość ma do powiedzenia.
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1817-aaron-irvine

AutorWiadomość
Esco


Esco
Lamia Scale


Liczba postów : 13
Dołączył/a : 08/05/2016

Dom Aarona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom Aarona   Dom Aarona - Page 2 Icon_minitime08.07.16 16:34

Słysząc imię i nazwisko dziewczyny w głowie chłopaka zapaliła się lampka. Nie czerwona, oznaczająca niebezpieczeństwo, lecz żółta, oznaczająca zwrócenie uwagi. Idąc na przedzie stawki, bo prawdopodobnie tylko on znał drogę i nie zgubiłby się kilka razy na trasie, starał się odnaleźć w pamięci coś, co pasowałoby do tego nazwiska. Być może słyszał je gdzieś podczas rozmowy w gildii... Może należy do sławnego rodu, który prosiło rozwiązanie nieciepiącej zwłoki sprawy. Może właśnie odnaleźli zaginioną dziedziczkę potężnego rodu, który w nagrodę obdaruje Esco, Galahda i Aarona dobrami o równowartości wagi ciała... Każde z tych rozwiązań było obecnie dobre, choć chyba to ostatnie wydawało się najlepsze. Niemniej postanowił spytać.
Przyśpieszył kroku słysząc kolejne kichnięcia dziewczyny. Prawdopodobnie i tak była już przeziębiona, oby nie co gorszego. Gdyby teoria o złocie okazała się prawdziwa, Esco nie mógł sobie pozwolić na utratę tak cennego skarbu. Odwrócił głowę, kątem oka spoglądając na dziewczynę, po czym z gardła bladego maga wydostał się zachrypnięty głos:
-Tianis, jesteś w Lamii?-jedno proste pytanie. Chłopak nie spuszczał przekrwionego oka z dziewczyny, dopiero po kilku chwilach powracając do spoglądania, w którą stronę właściwie idzie. Niby znał drogę na pamięć, ale i tak nie chciał źle wypaść.

[z/t -> ...]
Powrót do góry Go down
https://ftng.forumpolish.com/t1823-escobar-spine
 
Dom Aarona
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Fairy Tail New Generation :: Archiwum starego FTNG :: Archiwum fabuły :: Królestwo Fiore :: Hargeon-
RadioAoi.plHalo PBFPBF ToplistaDom Aarona - Page 2 Eca5e1iI love PBFPBF Toplista~**~.: ANIME TOP100 :.Najlepsze strony o Anime i Mandze w necie